Pomimo izolacji i sankcji nałożonych przez Zachód. Iran rośnie w siłę. Gdzie? Pod samym nosem Stanów Zjednoczonych.
O Iranie jeśli głośno, to zawsze w kontekście programu nuklearnego, który – zdaniem USA i UE – Teheran prowadzi w celach bynajmniej nie pokojowych. Prezydent Mahmud Ahmadineżad konsekwentnie odmawia spełnienia żądań Zachodu, domagającego się zaprzestania prowadzenia badań nuklearnych. Tłumaczy, że jego kraj ma prawo zabiegać o energię jądrową. Dodaje zawsze, że nie wchodzi w grę konstrukcja bomby atomowej, bo „to broń niemoralna i niezgodna z wartościami islamu”. Postawa Ahmadineżada pociągnęła za sobą kolejne sankcje gospodarcze na Iran przez Radę Bezpieczeństwa ONZ, a także, samodzielnie, przez USA, Australię i Unię Europejską. Sankcje są dotkliwe, ale Teheran znalazł nieoczekiwanych sprzymierzeńców pod samym nosem swojego głównego wroga: w Ameryce Łacińskiej. I to temat, który w mediach nie pojawia się prawie w ogóle. Tymczasem zaskakująco owocna współpraca gospodarczo-polityczna z krajami tego regionu pozwala Iranowi nie tylko łagodniej przechodzić skutki międzynarodowej izolacji, ale też skutecznie spędzać sen z powiek amerykańskiej administracji. Tym bardziej że robi to niemal pod oknami Białego Domu.
Kup, pan, centaura
Jeszcze 7 lat temu wzajemne relacje i współpraca gospodarcza Iranu z krajami Ameryki Łacińskiej odpowiadały mniej więcej odległości, jaka dzieli te dwa światy: było im do siebie bardzo daleko. Sytuacja zmieniła się radykalnie niemal tuż po objęciu władzy w Teheranie przez Mahmuda Ahmadineżada. Obroty handlowe w krótkim czasie z zaledwie kilku milionów dolarów wzrosły do 3 mld dolarów rocznie! Zbliżenie emocjonalne nastąpiło przede wszystkim w relacjach z Wenezuelą, gdzie w osobie Hugona Cháveza nowy prezydent Iranu znalazł nie tylko sojuszni ka, ale wiernego fana. Zresztą, chyba z wzajemnością.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |