„Wiem, że Kościół to ludzie, ale jakieś prawa mają nawet złoczyńcy, mordercy, grzesznicy, a ja tak tęsknię i cierpię, że nie mogę przyjąć Komunii! Czy w ogóle ktokolwiek zastanawia się nad takimi grzesznikami jak ja?” – napisała do GN Magdalena, żyjąca w związku niesakramentalnym.
Dziś duszpasterstw dla niesakramentalnych jest więcej. Ojciec Mirosław Pilśniak od lat współprowadzi Spotkania Małżeńskie także dla związków niesakramentalnych. Twierdzi, że na rekolekcje przyjeżdżają z nadzieją, że może to coś zmieni w ich sytuacji. – Osoby te mają problem w relacji z Bogiem i do Kościoła. Liczą, że z jakiegoś powodu będą mogli przystępować do Komunii. Niestety dowiadują się, że jest inaczej. Że Kościół nie odmawia im Komunii za karę, ale ponieważ to jest konsekwencja teologiczna. Naruszona więź jedności w małżeństwie sakramentalnym powoduje, że w nowym związku nie mogą w sposób widoczny przyjąć Komunii świętej, czyli znaku, że są w jedności z Bogiem. Dowiadują się też, że są na drodze pokutnika: mogą obcować ze Słowem, trwać w modlitwie i to jest droga, która – mamy nadzieję – doprowadzi do zbawienia. Niektóre małżeństwa przez szacunek do związków sakramentalnych, w których nadal istnieją z pierwszym współmałżonkiem, rezygnują ze znaków małżeńskich w drugim związku (tzw. białe małżeństwa) – dodaje dominikanin.
Chodzi o współżycie. Czy zatem Kościół nie redukuje małżeństwa do seksu? – To nie jest taki prosty mechanizm: bez seksu to Komunia, z seksem jej brak! – prostuje o. Pilśniak. – Chodzi o uznanie, że sakramentalna jedność z poprzednim małżonkiem domaga się wyłączności, a więc chodzi o powrót do wierności. Ale to musi być obustronne przekonanie i pragnienie – wyjaśnia. Skąd tak twarde stanowisko Kościoła? Bo „poluzowanie” w przypadku niesakramentalnych mogłoby otworzyć drogę do „poluzowania” w kwestii nierozerwalności związku. A to byłoby sprzeczne z nauką Chrystusa.
Ojciec Pilśniak: – W Ewangelii (por. Mt 19; Mk 10) Jezus naucza, że kto zostawia swoją żonę i bierze inną, popełnia cudzołóstwo. W zamiarze Bożym małżonkowie są jednym ciałem, czyli jednością osób. Człowiek jest w stanie osiągnąć na ziemi taką jedność i nie niszczy jej nawet rozpad małżeństwa. Tak jak Chrystus nigdy nie zrywa więzi z Kościołem. Ojciec Jan Pałyga, od lat zaangażowany w pracę z niesakramentalnymi, uśmiecha się: – Jezus związał nam ręce! I nie mamy ruchu.
Ojciec Pilśniak: – Niedopuszczanie do Komunii nie jest karą dyscyplinarną, ale stwierdzeniem faktu, że żyje się w związku niemałżeńskim, w stanie grzechu. I nie ma łatwej możliwości naprawy sytuacji. Dominikanin podkreśla, że ważniejszym argumentem niż fakt współżycia jest życie w związku małżeńskim nie ze swoim sakramentalnym mężem czy żoną.
Duszpasterze często zachęcają osoby żyjące w związkach niesakramentalnych do uczestnictwa we Mszy św. mimo niemożności przyjęcia Komunii św., do udziału w nabożeństwach, trwania we wspólnocie parafialnej. Zachęcają, by przyłączyły się do jakiejś grupy parafialnej. Na trudne sytuacje w życiu (jak rozpad małżeństwa) jesteśmy skłonni patrzeć z perspektywy „wczoraj” albo „dziś” (związek niesakramentalny, życie bez Komunii św., żal). Tymczasem w Bożym myśleniu jest miejsce na „jutro” (nadzieja. przemiana). Dlatego warto być blisko Boga na ile to możliwe, żyć adwentem, bo Pan Bóg może uzdrowić nawet niesakramentalny związek. Takich ludzkich historii nie brakuje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |