Inni zaczynają podróż do Bułgarii od wizyty nad Morzem Czarnym. I na tym poprzestają. On nad morze dotarł na koniec, bo przemieszczał się z zachodu na wschód. Od jednego krańca do drugiego. Pieszo.
Artur Nowaczewski, poeta i literaturoznawca z Gdańska, chodzić lubił właściwie zawsze. W dzieciństwie i wczesnej młodości wędrówka była dla niego zmaganiem z cielesnością. Słaby stan zdrowia nie pozwalał mu ćwiczyć na WF-ie, ale postanowił pokonać siebie. Kilkakrotnie startował w ekstremalnych marszach na orientację. Za przejście 100 km w ciągu doby otrzymał tytuł Harpagana. Po kilku latach jednodniowe zrywy zamienił na dłuższe trasy. Przemieszcza się z prawie trzydziestokilowym ekwipunkiem, nocując w schroniskach, pod namiotem, a czasem nawet pod gołym niebem. – Takie powolne człapanie jest dużo trudniejsze – podkreśla. Ale tylko tak można wypełnić zalecenie Zbigniewa Herberta: „Jeżeli wybierasz się w podróż niech będzie to podróż długa/ wędrowanie pozornie bez celu błądzenie po omacku/ żebyś nie tylko oczami ale także dotykiem poznał szorstkość ziemi/ i abyś całą skórą zmierzył się ze światem”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |