Kilkadziesiąt osób, a każdy zaczyna tak samo. – Kiedy pani prezes zaprasza do gabinetu, to idziesz z głową pełną tematów, o które może zagadnąć. A jednak w czasie tego spotkania zaszła mnie z takiej strony, z której bym się nie spodziewał...
Agnieszka i Marek Ćwiękałowie
Agnieszka: – Nigdy nie byłam szczególnie religijna. Mąż tak. Ja nie. Ale panią Teresę kochamy jak drugą mamuśkę. Jest osobą niezwykle życzliwą, otwartą, gotową pomóc w każdej sytuacji. Kółka różańcowe kojarzyły mi się głównie ze starszymi paniami. Nie widziałam się w tym. Ale pani Teresie dałam się wciągnąć i widzę, jakie efekty w naszym małżeństwie i rodzinie przynosi świadomość modlitwy tylu osób z „naszej” róży.
Marek: – Mamy dwóch synów – bliźniaków Sebastiana i Bartosza. Przystąpili w tym roku do I Komunii św. Dla nich ta dziesiątka codziennie to już jak mycie zębów. Klękamy razem i każdy odmawia swoją dziesiątkę. Kiedy jesteśmy gdziekolwiek dalej, sami nas ciągną do kościoła i proponują, żeby teraz odmówić nasze dziesiątki.
Ewa i Jarosław Lachowie
Ewa: – Nie pracuję w spółdzielni, a do róży trafiłam przez męża, którego zaprosiła pani Teresa. Wychowujemy niepełnosprawnego synka Piotrusia. Nie mam możliwości spotykania się z innymi osobami z róży. Moją dziesiątkę odmawiam przed snem, robiąc rachunek sumienia. Czasem czuję się samotna w mojej sytuacji. Wiele osób, które nam pomagają – także dzięki wpłatom 1 procenta – nie rozumie naszego zaangażowania w modlitwę. Samotna na pewno się nie czuję, mając świadomość, że tyle osób, zupełnie mi nieznanych, jest z nami.
Jarosław: – Zaczęło się od służbowej rozmowy z panią Teresą i zaraz po niej padła propozycja przystąpienia do róży. Nie zdecydowałem się od razu. Musiałem to przemyśleć, czy się nadaję. Ale po paru dniach powiedziałem OK. Mam mało czasu – praca, wiele obowiązków. Ale do pracy dojeżdżam 45 minut. Ustaliłem więc sobie, że rano, kiedy wsiadam do auta, od razu odmawiam moją dziesiątkę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |