Spuścizna Św. Jadwigi. Są piękne, dobre, mądre i wykształcone. Znają języki obce, grają na instrumentach i śpiewają. Gotują, sprzątają, remontują i budują. Opiekują się dziećmi, starszymi, ubogimi i chorymi. A kto zatroszczy się o nie?
Zabiegały o środki medyczne dla pacjentów szpitala i zdobywały żywność, kwestując w okolicznych wioskach. Po wojnie władze znów postanowiły wysiedlić boromeuszki. Szybko jednak okazało się, że nawet upaństwowiony szpital nie może funkcjonować bez sióstr, więc pozwolono im wrócić i nadal służyć.
W 1993 r. nad południowym skrzydłem obiektu zawisła groźba katastrofy budowlanej. Likwidacja pobliskiego stawu zmieniła gospodarkę wodną. Mury i stropy zaczęły pękać. Budynki pomogła ratować Fundacja Polsko-Niemiecka, finansując wzmocnienie zagrożonej części klasztoru. W kolejnych latach siostry wykonywały bieżące remonty w miarę finansowych możliwości. Wspierali je prywatni sponsorzy, życzliwe władze miasta i gminy.
Trzeci cud: nie zostaną same
Pierwszy klasztor cysterek w Polsce zajmuje teren o powierzchni 4,7 ha. W budynku głównym z dwoma wirydarzami znajdują się m.in. trzy kaplice, muzeum, biblioteka i Zakład Opiekuńczo-Leczniczy. W skład kompleksu wchodzi też 14 budynków pomocniczych, 4 altany, ogród z niepowtarzalnym założeniem platanów i pomnikami przyrody, pole uprawne i cmentarz. Ten ogromny obiekt utrzymuje 60 boromeuszek, w tym 23 siostry, które ukończyły 70 lat, i 12 studiujących. To cud, że nie obrócił się on w ruinę.
Od 1 czerwca br. działa Fundacja dla Ratowania Klasztoru św. Jadwigi Śląskiej „By służyć”. Jej podstawowy cel to zachowanie materialnego i duchowego dziedzictwa św. Jadwigi w Trzebnicy. Najpilniejszym zadaniem jest remont dachu klasztoru o powierzchni ok. 10 tys. mkw., którego koszt wyniesie ok. 13 mln zł. Rozsypuje się kilkusetletnia dachówka, próchnieje i ulega zagrzybieniu równie stare drewno, powodując rozchodzenie się misternie skonstruowanej więźby dachu. Ulegają destrukcji kominy, lukarny i gzymsy. Dach przecieka, niszcząc ceglane sklepienia, mury i sztukaterię. Należy więc pilnie go wyremontować. Boromeuszki nie tracą nadziei. Opatrzność zawsze czuwała nad nimi; dlaczego teraz miałyby wątpić w jej niezawodność?
Andrzej Kubik - Dolnośląski Wojewódzki Konserwator Zabytków mówi: - Klasztor pocysterski w Trzebnicy jest wyjątkowym dziełem. Obecnie stan konstrukcji obiektu nie budzi obaw. Wymagany jest remont dachów. Zaniedbane są elementy piaskowcowego wystroju elewacji, w tym bardzo cenny, barokowy portal główny. Również sztukaterie wymagają napraw. Słuszną i potrzebną inicjatywą jest remont domu Anny. Jeszcze dużo pracy wymaga poprawa estetyki niektórych elementów klasztoru, np. murów. W przyszłości można się pokusić o rewaloryzację terenu, gdzie były barokowe ogrody. Wojewódzki konserwator zabytków nie posiada, niestety, środków finansowych, które mógłby przeznaczyć na remont. Będę natomiast popierał wszystkie starania sióstr o pozyskiwanie funduszy.
***
M. Alberta Groń, - Przełożona Generalna Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Karola Boromeusza – mówi: - Gruntownego remontu wymagają wielkie korytarze, osuszenia - ściany piwnic. Coraz trudniej wygospodarować pieniądze na ogrzewanie części mieszkalnej. Niepokoi też myśl, jak zachować tożsamość materialną i duchową tego miejsca na przyszłość. Przy zdecydowanie mniejszej liczbie sióstr trzeba znaleźć odpowiednie zadania i środki. mamy świadomość potrzeby kolejnej w dziejach tego miejsca, transformacji. otwieramy się na nowe pomysły, trzeba je jednak dostrajać do pocysterskiej i boromejskiej tożsamości miejsca.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |