Czat to dziwne miejsce. Żyje swoim życiem. Czasem warto ten świat zestawić z rzeczywistością.
„Czy to prawda, że zamykacie czata?” Pytanie użytkownika NN wprawiło mnie w bezbrzeżne zdumienie. Bo niby dlaczego mielibyśmy go zamykać? Nawet jeśli ludziom z redakcji brakuje czasu do częstych odwiedzin, czat jeść nie woła. Spokojnie może sobie działać i być jednym z miejsc, w którym spotykają się użytkownicy portalu. Owszem, gdyby wyczyniały się tam jakieś niecne brewerie, można by się zastanawiać. Ale przy takich grzecznych użytkownikach?
Skąd wzięła się plotka? A tego nie wie nikt. Mało prawdopodobne, by jej źródłem był nasz ostatni zlot, podczas którego w czasie dyskusji o czacie jeden z uczestników spotkania prześmiewczo jego zamknięcie zaproponował. Zrobił to na tyle cicho, że pewnie prawie nikt nie usłyszał. No i przede wszystkim powiedział to śmiejąc się od ucha do ucha. Na sali, w której się spotkaliśmy, raczej podsłuchu nie ma. A tylko tak można by wytłumaczyć to, że ktoś nie zrozumiał żartu owego wichrzyciela ;)
Pozostaje wytłumaczenie najprostsze: ktoś rzucił hasło na czacie, a plotka zaczęła żyć swoim życiem. Dlatego wyjaśniam: nikt na serio zamykać czata nie chce. Możecie zachować niezmącony wizją końca cz(świ)ata spokój ducha. Którego i wam i sobie życzę.
Andrzej Macura, red. nacz. portalu wiara.pl