Nabrali wody w usta

Bił ją już od tak dawna, że trudno jej przypomnieć sobie początek. Stara się o tym po prostu nie myśleć...

Tabu 2
Bił ją już od tak dawna, że trudno jej przypomnieć sobie początek. Stara się o tym po prostu nie myśleć, wtłacza te sytuacje Nabrali wody w usta… w jedną z „szuflad” w swojej głowie z napisem „nie zaglądaj tu, bo umrzesz”. To jej sposób na przetrwanie. Nie jedyny, ale jeden ze skuteczniejszych. Zna jeszcze wiele innych, jest w tym specjalistką.

Jej instynkt samozachowawczy jest bardzo rozwinięty. Z pewnością jest w stanie przeżyć więcej od przeciętnego człowieka. W końcu tyle już przeszła i nadal żyje – czy to nie paradoks? Czasem, kiedy ogląda w telewizji sytuacje ratowania ofiar jakichś katastrof czy zamachów, prasując przy tym jego koszule, po pierwszym rzucie oka jest w stanie ocenić rozmiar urazów, jakich doświadczył pokazywany człowiek oraz szansę na jego przeżycie, odnosząc jego stan do własnych doświadczeń.

Czy kiedykolwiek po pobiciu oglądał ją lekarz? Niejednokrotnie. W szpitalu gości średnio kilka razy w roku. Zwykle na chirurgii. Zawsze po jakimś dziwnym wypadku, który bez mrugnięcia okiem wpisywany jest przez lekarza w kartę. Nikt nigdy nie zapytał jej, czy przypadkiem ktoś jej tego nie robi celowo. Nikt nigdy nawet nie zadał sobie trudu, by prześledzić historię jej urazów i pobytów w szpitalu w ciągu kilku ostatnich lat. Zresztą na temat jej stanu zdrowia zwykle wszyscy rozmawiają z nim. A on obiecuje lepiej dbać o swoją nieporadną, niezgrabną żonę, która zbyt często spada przez nieuwagę ze schodów, czy kładzie rozgrzane żelazko na dłoni. Czasem zastanawia się, co by było, gdyby była naprawdę niezależna.

Nie chodzi o to, że on zamknął ją w domu. Bardzo często wychodzą razem na uroczyste kolacje, oficjalne spotkania, w końcu on jest poważanym człowiekiem. Do kościoła też chodzą razem, w każdą niedzielę. To właśnie w kościele jeden jedyny raz przełamała wstyd, zagłębiła w rozpacz i otworzyła się na tyle, by wyznać księdzu swoje położenie. W zamian usłyszała tylko: „Córko, każdy niesie swój krzyż”, po którym zapadła się w niebyt. Wtedy kontrolę przejął instynkt samozachowawczy. Od tamtej pory codziennie wstaje, oddycha, je, wydala, robi, co do niej należy, przyjmuje ciosy, uśmiecha się do jego przyjaciół… Żyje.

Jeśli to właśnie oznacza jej funkcjonowanie w ciele. Psychicznie odcięła się od niego dawno temu. Musiała, bo inaczej nie zniosłaby bólu. Teraz za każdym razem, kiedy on znęca się nad ciałem „tej kobiety”, ona patrzy na to z boku, ogląda jak film, w którym „tamta” jest kukłą, niczego nie czującą lalką, przeznaczoną do jego bezlitosnych zabaw. Ta kobieta nie jest nią. Ona tylko w niej tkwi jak w skorupie, by, kiedy tylko zaczyna się bicie, znowu ją opuścić. Ostatnio opuszcza ją coraz częściej. Kiedy odcięła się od bólu, przestała czuć cokolwiek. Ten stan ją uwolnił. W jej otoczeniu zabrakło kogoś, kto uwolniłby też jej ciało. Pozwolił, by na powrót mogła żyć jak osoba, godny szacunku człowiek, który ma prawo decydować o sobie. Zwyciężyło przekonanie, że „wolnoć Tomku w swoim domku”. Zabrakło ludzkiego odruchu – niezgody na traktowanie w ten sposób drugiego człowieka.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| EWANGELICY

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie