Kubek zamiast musztardówki

Władysław, Kinga, Andrzej, idąc załatwiać sprawy urzędowe, wiedzą, że zawsze padnie tam pytanie, które ich zaboli. Będzie dotyczyło adresu.

Na terenie diecezji łowickiej nie brakuje instytucji i stowarzyszeń pomagających bezdomnym. Jedne z myślą o nich tworzą schroniska, domy noclegowe i przytuliska. Inne udzielają pomocy psychologicznej, a także prowadzą jadłodajnie, punkty wydawania odzieży. I co ciekawe, angażujący się w pomoc wielokrotnie na własnej skórze odczuli, czym jest bezdomność, uzależnienie i bieda. Na szczęście w ich życiu chude lata były tylko przystankiem.

Piłeś nie wejdziesz

Dom noclegowy prowadzony przez MOPS w Kutnie jest miejscem pobytu dla 4 kobiet i 22 mężczyzn. Każdy ma tu swoje łóżko i małą szafkę podobną do tych, jakie można spotkać w szpitalach. Niemal na każdej z szafek stoją kolorowe kubki, jakaś mała miska, zegarek, nocna lampka. Na terenie domu obowiązuje całkowity zakaz picia alkoholu, a osoby, które wracają pod jego wpływem, wiedzą, że nie zostaną wpuszczone.

– Tu muszą panować jasne zasady, bo inaczej dochodziłoby do bójek, konfliktów, a nawet zagrożenia życia. Poza tym naszym celem jest pomoc bezdomnym, a nie stwarzanie im dogodnych warunków do trwania w nałogu – wyjaśnia Sylwester Lelewski, kierownik domu noclegowego w Kutnie. – Nieporozumieniem są sytuacje, gdy policja w nocy przywozi nam pijanego człowieka i żąda, byśmy go przyjęli. Ktoś taki musi być umieszczony w izbie wytrzeźwień, gdzie można mieć na niego oko. U nas nie ma na etacie lekarza ani pielęgniarki. Mając na głowie ponad 20 osób, nie mogę czuwać nad dwójką zataczających się mieszkańców – tłumaczy S. Lelewski, któremu w ostatnim czasie lokalna prasa zarzuciła, że nie wpuścił podczas mrozów dwóch kloszardów.

W domu noclegowym duży nacisk kładzie się nie tylko na trzeźwość, ale też na czystość i higienę. – Każdy, kto pije alkohol, wie, jakie panują tu zasady. Czasem jednak bywa to silniejsze. Wiem to po sobie. Kiedyś lubiłam się napić. Pokusy są większe latem, bo jest ciepło i nie trzeba się martwić o dach nad głową. Choć jestem tu 10 lat, mam nadzieję, że kiedyś moje życie się zmieni. Póki co ciągle słyszę, że nie ma mieszkań – wyznaje pani Barbara.

Druga szansa

Od czterech lat w kutnowskim domu noclegowym mieszka także Władysław Jaworski, który panujące tu zasady i warunki ocenia na szóstkę. Jak mówi, w życiu wiele przeszedł. Zanim został bez dachu nad głową, przez 33 lata pracował w Polfie. Niestety z powodu nadużywania alkoholu stracił niemal wszystko: dom, rodzinę, przyjaciół. – Byłem nieodpowiedzialny. Piłem na umór. Dlatego wiem, że znalazłem się tu na własne życzenie. Dziś jestem zupełnie innym człowiekiem. Mam plany i marzenia. Staram się o mieszkanie. Za dwa lata dostanę emeryturę

i wtedy opuszczę to miejsce. Wiem, że mi się to uda, podobnie jak moim znajomym, którzy stąd odeszli i dziś mają nawet udane związki.  Pomocą w realizacji planów jest Bóg, którego trzymam się jedną ręką. Drugą – grupy AA. Będąc tu, dużo się modlę i czytam. Interesują mnie psychologia i pedagogika. Z tej drugiej mam licencjat. Kto wie, może kiedyś dokończę studia – marzy W. Jaworski, który po kilku latach trzeźwości wie, że jest ona łaską. Nie ma też wątpliwości, że Bóg w sposób szczególny troszczy się o każdego grzesznika. Najmocniej poczuł to wówczas, gdy w stanie upojenia zasnął w śniegu. Na szczęście znalazł się ktoś, kto w ostatnim momencie wezwał do niego karetkę i tym samym ocalił od zamarznięcia. – Poczułem wówczas, że dostałem nowe życie – dodaje pan Władysław.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie