Panie Boże, a co to jest?

Dziada z babą tu nie brakuje. W tyglu mieszają się Jasna Góra, papież i Budda. Aż dziw, że jest tu nadmiar ciszy. Leżąca na „końcu świata” Wysowa jest wyjątkowo ciekawym miejscem w diecezji.


Koniec świata jest umowny. Jednak nie da się do Wysowej przyjechać „przejazdem”. Przy samej granicy ze Słowacją droga powiatowa 1498K się kończy i trzeba wracać z tego raju. 


Mały raj


Maria Świder w Wysowej mieszka od 10 lat, ale jest już legendą. Ta rodowita tarnowianka jako przewodnik beskidzki dzień w dzień prowadzi kuracjuszy po najpiękniejszych szlakach Beskidu Niskiego. – Więcej jak 30 lat wstecz przeleciałam wszystkie góry na południu. Kiedy pierwszy raz zeszłam zielonym szlakiem z Krynicy do Wysowej oniemiałam. Zjechałam z góry na maślakach, na rydzach i zakrzyknęłam „Panie Boże, a co to jest?”. Usłyszałam, chyba w sercu swoim: „To jest raj na ziemi” – opowiada. Kuracjusze lubią jej gawędy, bo potrafi snuć historię jak mało kto. Zjechała na stałe do Wysowej chyba w 2003 roku. – Prosiłam Boga, żebym – jak będzie to możliwe – przeniosła się tu. Opiekowałam się jeszcze rodzicami, przeszłam na wcześniejszą emeryturę i tu osiadłam. Pan Bóg wysłuchał – uśmiecha się Maria. 


Tłoku nie ma


Nie jest jedyną, której ten wyjątkowy kawałek Polski nad wyraz się spodobał. – Mamy i sławnych profesorów, ludzi nauki, artystów, którzy tu zjechali na stałe bądź pobudowali domy letniskowe, w których spędzają kilka tygodni czy miesięcy w roku – przyznaje ks. Jacek Daniel, proboszcz z Wysowej. Mimo to tłoku tu nie ma. Wioska ma nieco ponad 700 mieszkańców. Do parafii należą jeszcze Hańczowa, Blechnarka i Ropki. W sumie stałych wiernych jest w niej niespełna tysiąc. Kolejnych 400 – jeśli mają życzenie i potrzebę – stanowią kuracjusze z „Biaweny”, „Glinika”, „Beskidu” i Instytutu Zdrowia Człowieka. W Wysowej są dwa kościoły, parafialny i zdrojowy. Świątynia stoi też w Hańczowej. Mimo dużej pracy, jaką wykonują dwaj miejscowi duszpasterze (regularnie odprawiają nabożeństwa w każdym z 3 kościołów), i prostego rachunku liczby wiernych wynika, że tłoku w świątyniach nie ma. Powód jest jeszcze jeden.


Tygiel religijny


Drugiego takiego wyznaniowego tygla w diecezji nie ma. Maleńka Wysowa najwięcej ma rzymskich katolików. Ale dość liczni są tu też chrześcijanie prawosławni, którzy mają tu świętą górę Jawor (nazywaną Jasną Górą), na której ponad 80 lat temu Łemkini Klafirii Demiańczyk miała objawić się Matka Boża. Są również, choć niezbyt wielu, grekokatolicy. – Logicznie to właśnie oni mogliby stanowić tu wyznaniową dominantę, jak było dawniej, bo jako potomkowie osadników wołoskich, grekokatoliccy Łemkowie budowali przez wieki historię tej ziemi – przypomina Maria Świder. Kogo jeszcze znajdziemy na terenie wysowskiej parafii? – Mamy również wywodzących się z protestantyzmu zielonoświątkowców – informuje ks. Jacek. To dopiero cztery wyznania. Jak dobrze liczyć, to są jeszcze 4 rodziny buddystów (1 w Blechnarce i 3 w Ropkach, małej wiosce otoczonej lasem), są Adwentyści Dnia Siódmego, Świadkowie Jehowy. – No i mormoni. Też we wspomnianych Ropkach – dodaje pani Marysia. Wreszcie ateiści czy agnostycy. Wszystko to efekt napływu wielu ludzi, którzy szukali głuszy i korzystali z czasów, kiedy otoczony ciszą i dziką przyrodą ar ziemi można było kupić za 500 złotych. Dziś taki kawałek gruntu kosztuje w Wysowej nawet 8 tys., a wolnych terenów do zabudowy trochę jakby brakuje. 


«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie