Dziada z babą tu nie brakuje. W tyglu mieszają się Jasna Góra, papież i Budda. Aż dziw, że jest tu nadmiar ciszy. Leżąca na „końcu świata” Wysowa jest wyjątkowo ciekawym miejscem w diecezji.
Brylantowy jubileusz
Parafia w Wysowej obchodzi w tym roku 75 lat istnienia. Powołał ją bp Franciszek Lisowski dokładnie 4 sierpnia 1938 roku. – Przed II wojną światową katolicy byli tu mniejszością. Mieszkało tu zaledwie 100 wiernych, którzy korzystali, jeśli mogli, z kościoła w Ropie, oddalonego o 23 km. W zimie to była w zasadzie odległość nie do przebycia – zauważa ks. Jacek Daniel. Szukali rozwiązania swojej sytuacji, bo chcieli pozostać rzymskimi katolikami, zachować swoją tożsamość religijną, a z konieczności asymilowali się z unitami. Jak nie dało się do kościoła, to chodzili do cerkwi. – Dziś sytuacja się odwróciła. Współpraca chrześcijan na tym terenie układa się bardzo dobrze, czasem organizujemy wspólnie spotkania, np. opłatkowe w Hańczowej. Na katechezie mam nawet dzieci z rodzin greckokatolickich – zauważa ks. Jacek. Prawie 80 lat temu katolicy udali się do biskupa, który zaapelował, aby budowali kościół. Był już prawie ukończony, kiedy pasterz erygował tu parafię.
Pachnie modrzewiem
– Siadamy z kuracjuszami w przedsionku, świecę światło i często słyszę pytanie: „a co tu tak pachnie?”. A to modrzew, z którego wykonano świątynię. Zresztą piękną, wspaniale wpisaną w te góry, potoki, lasy – zachwyca się Maria Świder. W ostatnim czasie wiele przy tym kościółku zrobiono. Dach przykryty został miedzią i lśni w promieniach słońca. Często widać pieszych czy zmotoryzowanych turystów, którzy zatrzymują się, by zrobić zdjęcie. Kawałek dalej stoi jeszcze jeden kościółek, blisko ośrodków zdrojowych. Stosunkowo nowy, z cegieł i betonu. – Ludzie tam też się chętnie modlą, ale ja wolę w tym modrzewiowym, starym, bo tu jest inna atmosfera – mówi Maria. 75 lat to raczej nie są wieki. Zatem starym? – On sam może nie tak bardzo, ale na przykład ołtarz ma już tych lat ze 200 – uśmiecha się przewodniczka. W środku ze ścian spoglądają na ludzi święci. Z lewej zerka np. św. Jozafat Kucewicz. – Święty katolicki i czczony też przez unitów. Taki znak miejsca, w którym jesteśmy – tłumaczy M. Świder.
Źródło
Mieszkańcy dumni są z tego, że ich ziemia podoba się wielu ludziom. Szczęśliwi są, że zachwycił się nią również Karol Wojtyła. – W wydanym w 2002 roku „Tryptyku rzymskim” jest fragment zatytułowany „Źródło”, który jest o nas, powstał z inspiracji zebranych w Wysowej. Naprawdę – przekonuje Maria Świder. „Zatoka lasu zstępuje, w rytmie górskich potoków... Jeśli chcesz znaleźć źródło, musisz iść do góry, pod prąd. Przedzieraj się, szukaj, nie ustępuj, wiesz, że ono musi tu gdzieś być. – Gdzie jesteś, źródło?... Gdzie jesteś, źródło?! Cisza...”. – To było tu, na Kozim Żebrze. „Biawena” stoi na zboczu góry Gródek, a Kozie Żebro jest za nim. Było to 14 sierpnia 1953 roku, kiedy ks. dr Karol Wojtyła szedł tędy z grupą 17 studentów. Nocowali potem w Hańczowej, u dyrektora szkoły. Chodzę tędy z kuracjuszami, opowiadam im o tym i śpiewamy „Barkę”. Czasem trzeba pomóc, rozdać teksty, ale ludzie chętnie nucą tę piosenkę – przyznaje przewodniczka.
Spadł ze stołka
W Wysowej Karol Wojtyła był ten jeden jedyny raz. Pamiętny, bo chcieli go wtedy aresztować za organizację nielegalnych zgromadzeń, czyli Mszy św. Ostrzegł go jeden mieszkaniec Hańczowej, że WOP za nim idzie i że coś szykują. 15 sierpnia ks. Karol podzielił grupę i kazał im iść po 2 osoby w odstępach 200 metrów. Zleciał ponoć ze stołka szef SB w Nowym Sączu, bo nie było podstaw aresztowania. – Dwie osoby to nie zgromadzenie przecież – tłumaczył się potem. Wysowianie i Hańczowianie pojechali w 1998 roku do papieża. Zawieźli zdrowe wody wysowskie i obraz przedstawiający stary budynek szkoły. – Widać było, jak walczy ze sobą, by sobie przypomnieć. Aż rozjaśniło się jego oblicze i powiedział: „Gdy byłem młodszy, szedłem po tej pięknej ziemi i piłem dobrą wodę, jednak mnie tam gościnnie nie przyjęli. Gdyby mnie wtedy zamknęli, dziś nie byłoby mnie w Watykanie”. Pamiętał! – wspomina M. Świder. Jakże bowiem zapomnieć? Ci, którzy choć raz przyjechali – jak mawiają czasem kuracjusze nie widziawszy wcześniej Wysowej – do tej „dziury” albo nie chcą stąd wyjeżdżać, albo chcą tu wracać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |