Na kopcu Kraka, czyli Rękawka

Zbrojni wojownicy spotkali się dziś w Podgórzu w trakcie tradycyjnej zabawy rękawkowej. To obyczaj o wielowiekowej tradycji.

Rękawka na kopcu Krakusa została udokumentowana po raz pierwszy w czasie koronacji Henryka Walezego w roku 1573. Ale jeszcze w czasach przedchrześcijańskich witano tam wiosnę. Do tej tradycji nawiązują coroczne rękawkowe obchody we wtorek po Wielkanocy.

Tak też było i w tym roku. Od pewnego czasu popularność zdobyły grupy rekonstruujące stare obyczaje. Na kopcu Kraka spotykają się corocznie ci, którzy odtwarzają najstarsze średniowieczne obyczaje. Na jarmarku można zobaczyć produkcję i kupić wzorowane na wczesnośredniowiecznych wykopaliskach narzędzia, naczynia, biżuterię i broń.

Słowiańscy i skandynawscy wojownicy rywalizują w wyścigu dookoła kopca w pełnym rynsztunku - w zbroi, z mieczem i tarczą. Po drodze można oberwać toporem lub zostać zepchniętym z trasy przez kibiców innych zawodników, trzeba być przygotowanym na wszystko, jak w walce. Zwycięzca podnoszony jest przez wojowników w górę na tarczy. Tarcza jeszcze się przyda!

Tegoroczne obchody poświęcone były rekonstrukcji prasłowiańskich obrzędów pogrzebowych. Wprawdzie niewiele o nich wiemy, bo ciężko o źródła historyczne, ale braki nadrabiano fantazją. Jednocześnie w obozowisku wokół kopca można było się nauczyć bicia monet, plecenia powrozów, pieczenia strawy na ognisku i w piecu, plecenia kolczugi, szydełkowania, łucznictwa i walki na miecze. Ćwiczebne miecze z plastikowych rurek owiniętych gąbką nikomu krzywdy nie robiły. Jednak w końcu przyszło do poważnej bitwy. Starli się "miejscowi" (głównie Słowianie) z "najeźdźcami" (głównie wikingami). Publika szczelnie otoczyła miejsce starcia, napierając na liny ogrodzenia, mimo apeli, żeby się odsunąć. Nikt nie słuchał poleceń porządkowych, wszyscy pchali się, żeby zdobyć lepsze miejsce do nakręcenia komórką walki.

Kiedy dwie drużyny skoczyły na siebie, waląc się po opancerzonych łbach i drewnianych tarczach mieczami i toporami, które świstały tuż obok cennych komórek i nieochranianych żadnymi hełmami głów dzieci, widzowie bez dalszych apeli odsunęli się o parę kroków. Bitwa to nie żarty!

Nikt z publiczności poszczerbiony nie został, a tramwaje odjeżdżające do miasta pełne były małoletnich rycerzy w hełmach, z łukami, mieczami i toporami. Może za parę lat sami wezmą udział w bitwie?

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie