Czyli stały motyw. Coś, co każdy może (jeszcze) zobaczyć na własne oczy.
Bo szukać można wszystkiego. Znaczków, które nas interesują. Takich, których nam jeszcze brakuje. Albo, po prostu, informacji o tym, co się na danym walorze znajduje.
Albo inaczej: stówka. Bo tyle zwykle żąda się na rozmaitych targach staroci za klaser pełen znaczków.
Za błędy się płaci. A już w filatelistyce płaci się za nie krocie. I niektórzy robią to z przyjemnością.
Propozycja nie tylko dla filatelistów. Bo któż nie chciałby odwiedzić tak egzotycznego miejsca, jak leżąca na Oceanie Indyjskim wyspa Mauritius.
Czyli coś nowego. Próba zrobienia czegoś z tymi tonami tanich znaczków pocztowych, które trafiają na rynek i nie bardzo wiadomo, co z nimi począć.
To pewnie jedno z pierwszych słów na jakie natkniemy się, zaczynając teraz naszą przygodę z filatelistyką.
Bo też właśnie z okazji rozmaitych rocznic, bardzo często wydaje się nowe znaczki pocztowe. Upamiętniające. Przypominające pewne osoby, czy zdarzenia.
Produkty kolonialne, sklepy kolonialne… - gdzie te czasy?! Aż chciałoby się zapytać.
Jego znaki, a więc i znaczki. Pocztowe. Upamiętniający każdy z nich. Każdy Nowy Chiński Rok.