Za błędy się płaci. A już w filatelistyce płaci się za nie krocie. I niektórzy robią to z przyjemnością.
Masochizm? Ależ gdzie tam. Raczej inwestycja. Bo wiele z najdroższych, czy najsłynniejszych znaczków świata, to właśnie te, na których znaleźć można jakiś błąd.
O jednym z nich wspominaliśmy już nawet w poprzednim odcinku naszego cyklu, przy okazji odwiedzin muzeum na Mauritiusie. Placówki, który powstała właśnie po to by upamiętnić jeden z takich błędnych znaczków - Blue Penny z 1847 roku - na którym, miast napisu „Post Paid”, widnieje „Post Office”.
Nic takiego? Zwykła pomyłka? A jednak znaczek ten doczekał się osobnego muzeum i, proszę mi wierzyć, nie ma na świecie filatelisty, który nie chciałby mieć takiego właśnie błękitnego Mauritiusa w swoich zbiorach.
Podobnie jest z Inverted Jenny (odwróconą Jenny) - amerykańskim znaczku z 1918 roku na którym w czerwonej ramce, z napisem U.S. Postage oraz kwotą 24 centów zobaczyć można niebieski samolot. Tyle że ten leci do góry nogami. Niby w akrobatyce lotniczej nic takiego. Ale jednak na znaczku powinien był lecieć "po Bożemu". Tymczasem ktoś w drukarni popełnił błąd. Bardzo kosztowny. Bo dziś za takie znaczki na specjalistycznych aukcjach płaci się miliony dolarów.
W historii Poczty Polskiej też nie brak wpadek, a ta najsłynniejsza to chyba ta z bokserami. Otóż w roku 1956, z okazji Olimpiady w Melbourne, w Polsce wyemitowano serię sześciu sportowych znaczków, na których zobaczyć można było m.in. szermierza, wioślarza, czy atletę rzucającego oszczepem. Byli i walczący ze sobą bokserzy, tyle, że do obiegu trafili również tacy, którzy zmagali się ze sobą na ringu do góry nogami. Jak do tego doszło?
Niedawno, w "Drugiej wersji // podcaście popularnym" mówił o tym ze szczegółami Marcin Wysocki - ekspert i przewodniczący Komisji Rzeczoznawców Polskiego Związku Filatelistów:
Były to znaczki drukowane techniką kombinowaną. Najpierw drukowano obramowania, ramki - offsetem. Potem rozcinano te arkusze i podkładano pod drugą formę drukową staloryt. I drukarz odwrotnie podłożył pod maszynę i wizerunek dwóch walczących bokserów został odwrotnie wdrukowany. Dzisiaj jest to jeden z największych polskich rarytasów...
Całej rozmowy posłuchać można poniżej, a zapewniam, że warto. Wszak już sam jej tytuł brzmi intrygująco: "Czym zajmują się dziś zbieracze znaczków, czyli filatelistyka: sport elitarny".
*
Tekst z cyklu Spotkania z filatelistyką