Geniusz niepokorny

Trzeba mieć bardzo pojemne serce, żeby wytrzymać taką dawkę emocji. Trzeba mieć serce wrażliwe, żeby stanąć wobec Boga – mimo Mozarta.

Niezwykły pomysł, żeby Requiem d-moll W.A. Mozarta wybrzmiało podczas Mszy św. w rycie trydenckim, to zasługa Piotra Nastawskiego. To on zaproponował, by zaduszkowe wykonanie arcydzieła, które i tak miało dojść do skutku, bo chcieli tego wałbrzyscy filharmonicy, było oprawą modlitwy. Czy nie żałuje swej inicjatywy?

Popis muzyków miał być oddany na służbę wiary. Czy muzie harmonii i dźwięków wystarczyło pokory, by to poddaństwo wytrzymać? Mozart oszałamiał, modlitwa była tłem. I już można było mieć wrażenie, że kościół wypełnili melomani, gdyby nie Komunia św. Utwór zaplanowany na tę część Najświętszej Ofiary wystarczał w czasach geniusza z Wiednia. Teraz okazał się o wiele za krótki.

A jednak! – w zaduszkową noc do świątyni przyszli ludzie wiary. Czy udało im się skupić tak, jak skupieni byli kapłan i służba liturgiczna? – Nie było łatwo – przyznaje wielu. – Nie było łatwo – mówi sam ks. Zbigniew Chromy, który odprawiał Mszę św. Nie ma wątpliwości: to było ważne i mocne wydarzenie kulturalne.

Liturgiczne także? I tak! – ponieważ niewątpliwie wałbrzyskie wykonanie Mozartowskiego Requiem przyczyniło się do popularyzacji starego rytu. I nie! – ponieważ powściągliwa liturgia z trudem przebijała się przez muzykę.

– Teraz jest jasne, dlaczego św. Pius X zakazał takich wykonań – zauważa sam Piotr Nastawski. – Zarządził bowiem, że podczas Mszy św. może być wykonywana jedynie muzyka polifoniczna, kościelna, czyli chorał gregoriański – mówi.

A jednak wielu nie może się doczekać kolejnego Dnia Zadusznego, jest bowiem szansa, że monumentalne wykonania kolejnych kompozycji żałobnych na stałe wpiszą się w terminarz filharmoników i Kościoła.

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie