– Świat wirtualny jest bardzo pochłaniający, ale to, co daje nam rozwój, to rzeczywiste relacje – mówi ks. Jarosław Buchenfeld, diecezjalny moderator Ruchu Światło–Życie.
W weekend 18–20 listopada do Domu Jana Pawła II w Babicach k. Raciborza przyjechało ok. 60 osób, uczniów gimnazjów i szkół średnich. Towarzyszyła im grupa 20 animatorów i duszpasterze. Już od września, tj. odkąd zapowiedziano rekolekcje, było wiadomo, że dla ruchu będzie to jedno z ważniejszych, choć nie najliczniejszych wydarzeń w roku.
Gdzie i z kim jestem?
– Myśleliśmy, że przygotujemy rekolekcje ewangelizacyjne. Doszliśmy jednak do wniosku, że uczciwiej będzie, jeśli poświęcimy je wspólnocie, ponieważ naszym celem było zaproszenie młodych ludzi nie tylko do relacji z Jezusem, ale i do oazy. Nazwaliśmy je rekolekcjami o wspólnocie, bo chcemy przez nie zachęcić konkretne osoby do tego, czym sami żyjemy – tłumaczy ks. J. Buchenfeld. Tematami przewodnimi konferencji, spotkań w grupach i medytacji osobistych były podstawowe pytania: Gdzie jestem? Kim są i skąd się wzięli ci, którzy mają wpływ na moje życie? Co to znaczy być razem i spotkać się z innymi? Czym są więzi z wyboru i na czym polega świadome uczestnictwo we wspólnocie? Wcześniej udało się zorganizować kilkanaście spotkań z młodzieżą w Gliwicach, Zabrzu, Bytomiu i Tarnowskich Górach. Wtedy rozdano materiały wyjaśniające ideę rekolekcji, można też było poznać organizatorów spotkania. – Młodzież była zapraszana głównie przez księży katechetów. Środowisko, do którego dotarliśmy, to przeważnie tegoroczni bierzmowańcy. Podczas rekolekcji mówiliśmy przede wszystkim o relacjach we wspólnocie. Ponieważ z natury potrzebujemy drugiego człowieka, zapraszamy, by te więzi budować coraz lepiej – podkreśla ks. Buchenfeld.
Face to face daje więcej
– Marzę, żeby 90 proc. uczestników rekolekcji zaangażowało się w oazę. Zależy mi też na relacjach z animatorami. To jest grono najbliższych współpracowników, którzy uczą mnie wciąż nowych metod pracy. Dla mnie to najcenniejsza rzecz, bo to są osoby, które zawodowo pracują poza Kościołem, gdzie rozwijają się w różnych dziedzinach. Współpracując z nimi, wiele mogę się nauczyć. Oni pokazują mi, że nasza praca animatorska może być czymś naprawdę fajnym i że mamy dziś narzędzia, dzięki którym może ona sprawnie przebiegać– mówi ks. J. Buchenfeld. Przykładem jest filmik, który powstał przy organizowaniu rekolekcji, dostępny na stronie ruchu. We wspólnocie jest już powszechne przekonanie, że ponieważ przestrzenią młodych ludzi jest dziś internet, ewangelizacja musi być prowadzona także w sieci. – Pytamy, gdzie młodzież żyje, i zachęcamy, żeby była tam obecna jako chrześcijanie, ludzie wierzący. Ale tłumaczymy też, że jeżeli chce wzrastać w wierze, to środowisko współczesnego świata nie jest miejscem, gdzie bez wsparcia we wspólnocie da się to zrobić. Chcemy pokazać, że wspólnota w realu jest bogatsza i daje więcej. Wiadomo, że ponad 70 proc. komunikatów, które wysyłamy, ma charakter niewerbalny. Kamerką internetową nie uchwycimy uczuć, które są w nas przy spotkaniu twarzą w twarz – tłumaczy ks. J. Buchenfeld.
Jak poprawić statystykę?
Niestety, mimo wielu starań i wysiłków rzeczywistość oazowa nie wygląda dziś różowo. Liczba wspólnot Ruchu Światło–Życie w diecezji gliwickiej sukcesywnie maleje. W ciągu ostatnich 7 lat przestały one istnieć aż w ośmiu parafiach, a w dwóch przekształciły się w inne ruchy. Zmniejsza się też ilość uczestników wakacyjnych wyjazdów oazowych. Spadek na pewno związany jest z niżem demograficznym, ale on wszystkiego nie tłumaczy. Wśród innych przyczyn duszpasterze związani z oazą wymieniają m.in. często niefortunną zmianę opiekunów, konkurencję, jaką dla rekolekcji stwarzają parafialne wyjazdy o bardziej luźnym charakterze, a także inne spotkania w parafii, nie tak wymagające jak formacja oazowa. Problemem jest też przygotowanie księży, którzy sami nie wyrośli z oazy i nie czują jej ducha, a w seminarium nie otrzymali wystarczającego przygotowania do podjęcia takiej pracy. – To, że ruch się kurczy, oczywiście osobiście mnie boli. Mam przy tym świadomość, że ci, którzy są w oazie, angażują się maksymalnie i że robimy, co się da. Problemem jest brak nowych osób, także duszpasterzy. Dla księży oaza i inne ruchy w Kościele to często kwiatek do kożucha. Traktowane są one jako duszpasterstwo specjalistyczne, a to jest przecież normalna działalność ludzi wierzących. Rekolekcje o wspólnocie, jakie przeżyliśmy w Babicach, to nasz sposób na zaradzenie sytuacji – tłumaczy ks. J. Buchenfeld.
Po rekolekcjach Ruch Światło–Życie w parafiach, gdzie istnieją wspólnoty oazowe, proponuje dalszą formację. – Tych, którzy się jeszcze wahają, czy zaangażować się w formację oazową, zapewniam, że warto. To jest jedno z najlepszych i sprawdzonych narzędzi, jakie mamy w Kościele. Nasza formacja daje solidną podstawę do rozwoju wiary, uczy myślenia i zaangażowania w życie w świecie. Zresztą wiele osób przyznaje, że kiedyś było w oazie, i wspomina to jako dobre doświadczenie. My wiemy, dokąd zmierzamy, i to jest nasz potencjał – podsumowuje moderator.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |