Ci ludzie uratowali mojego synka, który przebywał tam przeszło dwa miesiące. Dziękuję im z całego serca! – napisał rodzic na jednym z forów internetowych.
Wobec życia nie da się być obojętnym. I gdy tak patrzę na te maleństwa, to pytam siebie, dlaczego tak ciężko muszą chorować – mówi dr Magdalena Świrkowicz, która od ponad pięciu lat jest ordynatorem oddziału noworodków w Szpitalu Wojewódzkim w Zielonej Górze. Lekarze i pielęgniarki tutaj do każdego pacjenta mówią po imieniu. – Jak przychodzą rodzice, to pytamy, jak dziecko będzie miało na imię, i zapisujemy na kartce. A jak nie są jeszcze zdecydowani, to mówimy: kotku, żabko, kochanie – uśmiecha się pielęgniarka oddziałowa Małgorzata Źródłowska.
Sprzęt w ciągłym użyciu
Jeszcze sześć lat temu ratowanie noworodka z wagą poniżej kilograma było niemożliwe i takie maluchy trzeba było wozić do kliniki w Poznaniu. Dziś zielonogórska neonatologia jest w czołówce takich oddziałów i leczy najmniejsze wcześniaki. Ratowane są tu nawet dzieci urodzone w 24. tygodniu ciąży. Oddział noworodkowy ma III stopień referencyjności, co pozwala wykonywać wysokospecjalistyczne procedury medyczne. – Mamy uprawnienia merytoryczne i sprzętowe, aby leczyć dzieci w najcięższych stanach. W związku z tym w 90 proc. trudnych przypadków klinicznych możemy zdiagnozować je i leczyć na naszym oddziale – wyjaśnia ordynator.
Własna karetka i odpowiedni sprzęt do transportu pozwalają na przewożenie noworodków również ze szpitali w terenie, a wszystkie niezbędne badania wykonywane są bezpośrednio na oddziale. – Posiadamy jezdny aparat rentgenowski i swoją ciemnię. Dzięki temu w krótkim czasie możemy ocenić obraz radiologiczny. Mamy aparat do badań ultrasonograficznych, dzięki któremu możemy oceniać mózgowie, serce i jamę brzuszną, aby znaleźć wszystkie patologie dotyczące tych rejonów ciała – wyjaśnia dr Magdalena Świrkowicz, która podkreśla, że posiadanie takiego sprzętu zawdzięczają szczególnie WOŚP, a także fundacjom Polsat i TVN.
Pani ordynator marzy się remont i powiększenie oddziału, ale nie tylko. – Chciałabym, żebyśmy mogli pomóc 10–15 dzieciom w ciągu roku, które urodzą się w stanie niedotlenienia, powodującego uszkodzenie mózgu. Jedną z metod leczenia jest schładzanie mózgu zaraz po urodzeniu – wyjaśnia i dodaje: – Musi być ono podjęte w ciągu kilkunastu minut do 6 godzin od urodzenia. Czasami mamy możliwość takiego schłodzenia w Poznaniu, ale nie zawsze zdążymy. Gdybyśmy mieli taką możliwość na miejscu, to wiemy, jak to zrobić. Tego sprzętu nie mamy, a kosztuje on niemało, bo ponad 200 tys.
Wenflon w małej żyle
Sprzęt to jedno, a fachowa pomoc to drugie. Oddział ma do dyspozycji konsultantów m.in. w dziedzinie kardiologii, neurologii chirurgii i okulistyki dziecięcej. Robione są tu niemal wszystkie zabiegi, łącznie z kardiologicznymi. Dopiero te najcięższe przypadki trafiają do klinik. Na zielonogórskim oddziale pracują 33 pielęgniarki na dwóch pododdziałach: intensywnej terapii i patologii noworodka. – Oddział intensywnej terapii przeznaczony jest dla noworodków w ciężkim stanie i z różnymi wadami wrodzonymi. Na patologię trafiają dzieci, które oddychają już samodzielnie, są w dobrej kondycji i powoli szykują się do wyjścia do domu – tłumaczy oddziałowa Małgorzata Źródłowska.
Praca na oddziale noworodkowym ma swoją specyfikę. – Jak koleżanki pytają się, gdzie pracuję, i słyszą, że na noworodkach, to mówią często: „O matko!”. Bo bałyby się kontaktu z takim małym pacjentem i dziwią się, jak możemy założyć wenflony do tak małych żył - mówi oddziałowa. – Nasz pacjent nie waży 30 czy 50 kg, ale 1 kg, a nawet mniej. Pamiętam, było u nas leczone dziecko, które miało 480 gramów – wspomina pielęgniarka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |