Najemnicy nie grają

Teraz nawet w najlepszych zespołach Niemiec czy Anglii możemy oglądać etniczną mieszankę wybuchową. Różnica jest taka, że nasza mieszanka nie wybucha, a jedynie się tli.

Kibice „Pasów”, czyli Cracovii, przez długie lata z goryczą znosili tułanie się ich ukochanej drużyny w niższych ligach. Po drugiej stronie Błoni też bywały lata chude.

Wisła wcale nie tak dawno (bo już w III RP) grywała w drugiej lidze. Teraz nastały lata tłuste. Oba kluby o pięknej tradycji mają zasobnych właścicieli i supernowoczesne stadiony, oba grają w ekstraklasie. A jednak ich fani nie mają zbyt dużo powodów do radości, a piękne areny od momentu oddania jeszcze nigdy nie zapełniły się do ostatniego miejsca. Zwłaszcza miłośnicy „Pasów” boleśnie przekonują się o prawdziwości starego piłkarskiego porzekadła, że „pieniądze na boisku nie grają”, tylko zawodnicy. Kibice „Białej Gwiazdy” dodadzą z przekąsem: nie zawodnicy, a najemnicy. I tu chyba leży pies pogrzebany.

Ładnej piłki w Krakowie dziś się nie ogląda, bo na boisku nie widać pasji i zaangażowania. Ostatnie sukcesy, choć oczywiście w różnej skali, oba kluby odnosiły, gdy pierwsze skrzypce grali w nich polscy piłkarze, a największe tryumfy zdobywali wychowankowie lub talenty wyszukane na sąsiedzkich łąkach i boiskach. Cracovię do ekstraklasy w minionej dekadzie wprowadzili… dawni juniorzy Wisły pod wodzą Wojciecha Stawowego. To były ostatnie lata, gdy na ulicę Kałuży chodziło się oglądać radosny futbol.

Przychodzących na Reymonta co prawda wciąż wita hasło „Mistrzowie Polski”, ale Polaków na boisko wybiega w podstawowym składzie dwóch, góra trzech. Nie tak bywało za czasów Kmiecika i Szymanowskiego, czy nawet Żurawskiego i Frankowskiego. Ktoś powie: pora przywyknąć. Teraz nawet w najlepszych zespołach Niemiec czy Anglii możemy oglądać etniczną mieszankę wybuchową. Różnica jest taka, że nasza mieszanka nie wybucha, a jedynie się tli.

Kibice coraz głośniej zadają pytanie: jaki jest sens sprowadzania do Krakowa przeciętnych kopaczy z Bałkanów czy dalekiej Afryki? Zagraniczne gwiazdy powinny być wisienkami na polskim torcie, ale nie są. Gwiazd nie oglądamy, Polaków też, dostajemy za to zakalec z importu. Trudno uwierzyć, że nie ma pod Wawelem lepszych piłkarzy. Wiele wskazuje na to, że mistrzem w tym roku będzie stołeczna Legia. Także dlatego, że nie jest tak cudzoziemska jak krakowskie kluby. Jej właściciele zainwestowali w szkolenie i doczekali się niemałej grupy własnych talentów. A my co, gorsi? W mieście z taką piłkarską tradycją?            

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie