Skoro mam przyjmować Krew, by ciągle odpuszczała moje grzechy, po co jeszcze spowiedź?
Tarcza, schron, parasol, strefa bezpieczeństwa… Te określenia przychodzą do głowy, gdy czytamy w Katechizmie o chroniącej nas przed grzechem Komunii świętej (KKK 1393). Skojarzenia nie chybione. Dlatego wrócimy do nich za dwa tygodnie. Ale uważna lektura fragmentu uświadamia nam, że wyznawana prawda ma związek nie tylko z przyszłością, z grożącymi nam niebezpieczeństwami i pokusami. Ma przede wszystkim związek z przeszłością. Ze skutkami grzechów popełnionych. Cytat fragmentu homilii świętego Ambrożego mocno ten związek podkreśla. „Jeśli za każdym razem Krew wylewa się na odpuszczenie grzechów, powinienem zawsze ją przyjmować, aby ciągle odpuszczała moje grzechy. Ponieważ ciągle grzeszę, powinienem zawsze mieć lekarstwo” (De sacramentis 4,28).
Wbrew pozorom interpretacja tego fragmentu katechizmu nie jest łatwa ani prosta. Pobieżna lektura może doprowadzić do nieuprawnionego zakwestionowania sakramentu pokuty. Skoro mam przyjmować Krew, by ciągle odpuszczała moje grzechy po co jeszcze spowiedź?
Nie wdając się w zbyt drobiazgowe analizy musimy zwrócić uwagę na dwa aspekty. Dokonujące się w sakramencie pojednania i pokuty odpuszczenie grzechów jest możliwe tylko dzięki Krwi, przelanej za nas na krzyżu. Mówi o tym wyraźnie formuła rozgrzeszenia. „Bóg, Ojciec Miłosierdzia, który pojednał świat ze sobą przez śmierć i zmartwychwstanie swojego Syna i zesłał Ducha Świętego na opuszczenie grzechów, niech ci udzieli przebaczenia i pokoju przez posługę Kościoła.” Jednak samo odpuszczenie grzechów Bogu nie wystarcza. Grzech to śmierć. A „chwałą Boga człowiek żywy” (św. Ireneusz z Lyonu). Odpuszczając grzech Bóg pragnie przywrócić człowiekowi życie, uzdrowić to, co zostało zniszczone. Stąd św. Ambroży pisze o lekarstwie.
Wiarę w uzdrowieńczą moc Komunii świętej wyraża kilka tekstów liturgicznych. Po śpiewie „Baranku Boży” prezbiter odmawia po cichu następującą modlitwę:
„Panie, Jezu, Chryste, niech przyjęcie Ciała i Krwi Twojej nie ściągnie na mnie wyroku potępienia, lecz dzięki Twemu miłosierdziu niech mnie chroni oraz skutecznie leczy moją duszę i ciało.”
Chwilę później wszyscy zgromadzeni, razem z celebransem, wyznają:
„Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja.”
Wreszcie na zakończenie, w jednej z modlitw po Komunii, prosimy:
„Ojcze niebieski, spraw, aby Najświętsze Ciało i Krew Twojego Syna, któreśmy przyjęli, było trwałym lekarstwem dla naszej duszy i ciała.”
Przy okazji tej modlitwy trzeba postawić sobie pytanie o sens wypowiadanego na jej zakończenie słowa „Amen”. Wypowiadanego często przez osoby, które Komunii świętej nie przyjęły. Amen czyli niech tak się stanie, zgadzam się, chcę… Jeżeli chcę, pragnę, czemu nie przyjmuję? Przecież sam widok lekarstwa na półce w aptece jeszcze nikogo nie uzdrowił.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |