Dom dla bezdomnych, prowadzony przez diecezjalną Caritas pełen, aczkolwiek placówka gotowa jest powiększyć ilość miejsc. Ale wielu bezdomnych, mimo siarczystych mrozów, nie chce przyjść.
Mieszkają, a raczej wegetują w miejscach, w których trudno wyobrazić sobie spędzenie kilku godzin za dnia, a co dopiero nocy. Mimo propozycji udania się do noclegowni prowadzonej przez Caritas, odmawiają. Zasadniczą przyczyną jest alkohol, z którego nie chcą rezygnować. W takiej sytuacji stołówka Caritas przygotowuje ciepłe posiłki, a streetworkerzy ruszają razem ze Strażą Miejską, by zapewnić im choć tyle. Mają też ze sobą koce, ubrania, materace. Znają wiele miejsc, gdzie przebywają bezdomni. Mimo że wiele z nich znajduje się w centrum Radomia, ludzie z sąsiedztwa nawet nie przypuszczają, że tam można żyć, bo trudno powiedzieć mieszkać.
Pustostany, opuszczone hale i biura zamkniętych zakładów to owe miejsca schronienia. Pomieszczenia bez okien, z materacami i lichą, zniszczoną pościelą, ze śniegiem i lodem obok legowiska. Talerze z resztkami jedzenia stojące niemal na zmarzniętym betonie.
Agnieszka Wolszczak i Kamila Gawor są streetworkerkami Caritas od ponad roku. Razem ze Strażą Miejską precyzyjnie trafiają do siedzib bezdomnych. Sprawdzają czy oni tam są, czy też ruszyli gdzieś w miasto w poszukiwaniu czegoś, co można zebrać ze śmietników, a potem sprzedać. Co kupią za te pieniądze?
- Staramy się docierać do tych ludzi i nieść pomoc. Proponujemy udanie się do noclegowni. Ale to udaje się rzadko. Ostatnio, gdy temperatury znacznie spadły, dał się namówić jeden mężczyzna. W tej sytuacji pozostaje docieranie do nich z doraźną pomocą. Apelujemy do wszystkich o dostarczanie do siedziby Caritas przy ul. Kościelnej w Radomiu wszystkiego, co jest niezbędne, a więc przede wszystkim zimowych butów i skarpet, kurtek, czapek, rękawic. Może też koców i kołder. To nie muszą być rzeczy nowe - mówią.
Wicedyrektor diecezjalnej Caritas, ks. Robert Kowalski opowiada o trosce o bezdomnych zimą. Mówi o miejscach w domu dla bezdomnych i o ich szukaniu, by dostarczyć niezbędną pomoc. Duży nacisk kładzie na brak w Radomiu ogrzewalni. - W takiej placówce rygory przyjęcia nie są tak duże jak w noclegowniach. Rozmawiamy z włodarzami miasta o utworzeniu razem takiego miejsca - wyjaśnia. Podpowiada też, co może i powinien zrobić każdy z nas: - Przede wszystkim musimy dostrzec w bezdomnym człowieka. Nie wyganiajmy tych ludzi na mróz, jeśli nie są niebezpieczni, jeśli nie brudzą, nie są wulgarni czy pijani. Warto pamiętać, żeby takiej osobie podać ciepłą herbatę czy kanapkę. Bądźmy też czujni w naszym otoczeniu i na ulicy. Gdy widzimy kogoś, kto - jak nam się wydaje - tylko śpi, a jest mróz, wezwijmy pomoc. Informujmy też policję i Straż Miejską o znanym nam miejscu przebywania bezdomnych. Taki telefon to nie donos, ale pomoc, która realnie może uratować czyjeś życie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |