Białoruski rytuał

Alaksandr Łukaszenka znów został wybrany na prezydenta Białorusi. Choć wybory miały więcej z rytuału aniżeli z autentycznej walki politycznej, dają jednak prezydentowi silny mandat, który może wykorzystać w rozgrywce z Rosją.

Łukaszenka jest prezydentem Białorusi nieprzerwanie od 1994 r. i faktycznie ostatnim dyktatorem w Europie. W ostatnich wyborach zdobył 83,49 proc. głosów, czyli tyle, ile wcześniej zapowiadał. Na drugim miejscu – z zaledwie 4,42 proc. głosów – znalazła się przedstawicielka umiarkowanej opozycji, działaczka kampanii „Mów Prawdę!” Tacciana Karatkiewicz. – To oczywiście nie były uczciwe i demokratyczne wybory, ale trudno także mówić, aby Łukaszenka je po prostu sfałszował – mówi Maciej Zaniewicz, dziennikarz portalu Eastbook, który przebywał w tym czasie w Mińsku. – Sprawdzałem protokoły w kilku komisjach i rozkład głosów był tam podobny jak wynik końcowy wyborów. W niektórych komisjach wynik Karatkiewicz był nieco lepszy, ale nie na tyle, aby mówić, że został radykalnie zaniżony. Oczywiście swoje znaczenie miało głosowanie przedterminowe – dodaje Zaniewicz – gdzie przez kilka dni urny były poza wszelką kontrolą i było wiele możliwości nacisku na wyborców. W ten sposób oddano ponad 40 proc. głosów, co z pewnością miało wielki wpływ na ostateczny wynik tych wyborów. Faktem jednak jest, że spora część społeczeństwa jest zadowolona z rządów Łukaszenki, który gwarantuje Białorusi pokój oraz względną stabilizację. Białorusini widzą, co dzieje się na Ukrainie, spotykają się z uchodźcami stamtąd, którzy do nich przyjeżdżają, i na tym tle pozytywnie oceniają wydarzenia w swoim kraju – ocenia Zaniewicz.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie