Fachowcy od przepowiedni

Jak to z przepowiedniami bywa, czasami się sprawdzają, czasami nie. Niektórzy przywiązują do nich zbyt duże znaczenie, ale całkowite ich zignorowanie byłoby błędem. Dlaczego? Bo niektóre przepowiednie same się spełniają.

Błędy i manipulacje

Agencja Standard & Poor’s we wrześniu 2008 roku, zaledwie na kilka dni przed bankructwem banku inwestycyjnego Lehman Brothers (po tym bankructwie ruszyła lawina światowego kryzysu ekonomicznego), utrzymywała wysoki rating tej instytucji. Nie brakuje głosów, że w ten sposób agencja chciała zaklinać rzeczywistość. Agencje żyją z pieniędzy, które dostają od instytucji, które oceniają (patrz ramka). W środowiskach ekonomicznych doskonale zdawano sobie sprawę z nadchodzącego krachu, ale eksperci agencji go nie widzieli. Za tę pomyłkę (?) nigdy nie przeproszono.

W 2013 roku do amerykańskiego sądu wpłynął pozew przeciwko agencji Standard & Poor’s, ale tym razem chodziło o coś znacznie poważniejszego, bo o manipulowanie ratingami. Tutaj już nie było mowy o pomyłce. Rok temu, w lutym 2015 roku, agencja proces przegrała i została zmuszona do wypłaty 1,5 mld dolarów odszkodowania. Prawnikom udało się udowodnić, że agencja świadomie manipulowała swoimi wskaźnikami. Czy te dwie historie mogą być argumentem za totalnym zignorowaniem obniżki ratingu? Takie postępowanie byłoby błędem. Co robić? Nie panikować, ale też nie lekceważyć.

Reforma finansów publicznych, zwiększona dyscyplina wydatków publicznych przy odpowiedzialnej próbie znalezienia nowych źródeł dochodu, niezależnie od agencji ratingowych, wpłynie bardzo dobrze na naszą gospodarkę. Nasze finanse publiczne nie są w dobrym stanie. Ciągłe zadłużanie się to bieg w kierunku przepaści. Źle by się stało, gdyby z obniżenia ratingu nie wyciągnięto żadnych wniosków. Jeszcze gorzej się jednak dzieje, gdy polscy politycy dla doraźnych celów nakręcają spiralę negatywnych emocji. To nieodpowiedzialne i głupie. Piłujemy gałąź, na której wszyscy siedzimy. Gałąź, która i tak jest już lekko spróchniała.

Z czego żyje agencja?

Raporty agencji ratingowych są dostępne dla inwestorów za darmo. Oczywiście agencje nie są instytucjami charytatywnymi. Z czego zatem żyją? Z pieniędzy, które płacą instytucje oceniane. Innymi słowy, za rating Polski płaci polski rząd. Oczywiście można nie płacić, ale wtedy jesteśmy na światowych rynkach białą plamą. Dokładne kwoty umów pomiędzy rządem a konkretnymi agencjami ratingowymi nie są znane, wiadomo jednak, że tylko za rok 2015 zapłaciliśmy za ratingi około 3 mln złotych. Z szacunków wynika, że agencja Standard & Poor’s mogła zarobić około 800 tys. złotych. Nie to jest jednak najbardziej oburzające.

W całym 2015 roku analityk agencji wybrał się do Polski tylko jeden raz (był tu dwa dni). Dodatkowo analitycy agencji kontaktowali się z polskimi władzami telefonicznie tylko 3 razy w ciągu całego roku. Do ostatniej wymiany informacji pomiędzy rządem a agencją Standard & Poor’s doszło w połowie grudnia, a więc kilka tygodni przed obniżeniem ratingu. Od tamtego czasu nikt z przedstawicielami polskiego rządu nie konsultował się, nikt nie prosił nawet o przesłanie aktualnych dokumentów. Na jakiej więc podstawie agencja Standard & Poor’s podjęła decyzję o obniżeniu ratingu? Nie wiadomo, na e-maile kierowane do odpowiedzialnych za tę decyzję osób nikt nie odpowiada.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie