Marco Polo podobno słyszał na pustyniach straszne głosy. Żył na przełomie XIII i XIV wieku i był jednym z pierwszych Europejczyków, którzy dotarli do Chin.
Tak przynajmniej twierdził, choć w żadnych kronikach chińskich jego wizyty nie odnotowano. To dość dziwne, bo odwiedziny kogoś z tak daleka musiały być sensacją. Marco był gawędziarzem, potrafił godzinami opowiadać fantastyczne historie. Ale czy to były fantazje? Być może, choć z drugiej strony odwiedzał miejsca tak skrajnie odmienne od tych, które mógł znać Europejczyk, że o takie oskarżenie nietrudno. „Powszechnie wiadomym jest, że pustynię zamieszkują złe duchy, prowadząc podróżników do zguby przez najbardziej złośliwe sztuczki” – napisał w pamiętniku ze swoich podróży. Później wspominał, że na pustyni można usłyszeć płacze, jęki, a nawet głośne wołanie. Kiedy indziej twierdził, że tuż za sobą słyszał hałasy, a gdy odwrócił głowę, nie widział niczego ani nikogo, co mogłoby hałasować. Co więcej, te odgłosy miały się zdarzać tylko w okolicach południa, wtedy gdy temperatura powietrza jest najwyższa, a człowiek najbardziej wyczerpany. Jak uwierzyć w takie opisy? Czasami trudno.
Był rok 1295 i o mechanice materiałów sypkich nie wiedziano nic. Marco Polo rzeczywiście mógł słyszeć to wszystko, co opisywał. I dzisiaj osoby znajdujące się na piaszczystej pustyni mogą zostać ogłuszone hałasem. Mogą słyszeć jęki, krzyki i nawoływania. Źródłem tych dźwięków jest piasek, a konkretnie zsuwające się po zboczach wydm lawiny piasku. Samochód jadący po tzw. kocich łbach hałasuje, bo koła raz wjeżdżają na kamień, raz z niego zjeżdżają. I tak w kółko, wjeżdżają i zjeżdżają, wjeżdżają Ziarenka piasku zsuwające się ze zbocza także wtaczają się na ziarenka znajdujące się warstwę głębiej i staczają z nich. I tak jak samochód na „kocich łbach”, tak drobinki piasku raz wtaczają się na ziarenka leżące głębiej, raz z nich staczają. Zsynchronizowany ruch ziarenek góra–dół powoduje, że wydma zachowuje się jak ogromna drgająca membrana. Te drgania, tak jak w głośniku, są źródłem dźwięku. I to czasami bardzo głośnego, słyszanego nawet z odległości kilku kilometrów.
Nie każda pustynia i nie każda wydma może być źródłem dźwięku. Muszą zostać spełnione pewne warunki. Piasek musi być suchy i czysty, a ziarenka nie mogą mieć więcej niż pół milimetra średnicy. Jest jeszcze coś. Śpiewające wydmy – bo tak nazywa się to zjawisko – występują tylko tam, gdzie jest wysoka temperatura i niska wilgotność. Wydmy nigdy nie śpiewają wcześnie rano czy późno wieczorem. Zawsze w okolicach południa.
Historia Marco Polo przypomniała mi się dzisiaj, gdy rano na bosaka chodziłem po plaży. Piasek skrzypiał pod moimi piętami, a mechanizm „produkcji” tego dźwięku jest taki sam, jak tych dźwięków, które setki lat temu opisał pewien podróżnik gawędziarz. Drgania ziarenek piasku. Naprawdę trudno w to uwierzyć.