Ogrody powstają jak grzyby po deszczu. Przy domach, kościołach, w miastach i centrach wsi. Widać, że nie tylko nasze otoczenie potrzebuje rewitalizacji, także ludzie pragną powrotu do początku…
Muszyna to nie jest koniec świata, ale środek. Tu przygoda dopiero się zaczyna – przekonuje Zuzanna Długosz, przewodniczka po Muszyńskich Ogrodach Biblijnych. Ogrody Biblijne są jedną z ważniejszych atrakcji miasta. Położone tuż obok kościoła parafialnego pw. św. Józefa, stały się w ciągu dwóch lat bardzo chętnie odwiedzanym miejscem. – W ubiegłym roku od maja do października było u nas 80 tys. osób – mówi Zuzanna Długosz. Ten rok zapowiada się równie okazale. Tym bardziej że ciągle coś nowego pojawia się w ogrodach. Nie zmienia się koncepcja, ale administratorzy stale wnoszą coś nowego.
– Uzupełniliśmy na przykład kody QR na instalacjach, co pozwala dziś ludziom korzystającym ze smartfonów na szybki dostęp do szerokich informacji o kolejnych rzeźbach – mówi przewodniczka. Pierwsza instalacja robi zwykle największe wrażenie na gościach. Przejście ludu wybranego przez wody Morza Czerwonego. – Zwłaszcza w upalne dni, kiedy pełni funkcję ogrodowej fontanny. Przechodząc przez tę rzeźbę, możemy sobie też wyobrazić, jak wielką wiarę musiał mieć naród wybrany, że zdecydował się przejść dnem morza – dodaje pani Zuzanna.
Trzeba zobaczyć
Ewidentnie Ogrody Biblijne w Muszynie są atrakcją z gatunku „trzeba zobaczyć”. – Warto także, spacerując po mieście, dotrzeć do pozostałych dwóch ogrodów. Mamy taki produkt turystyczny, który nazywa się „Muszyna – miasto ogrodów”. Piękny spacer od ogrodów biblijnych do sensorycznych i magicznych. Zaczynamy przy biblijnych, bo zwiedzanie ich wymaga skupienia i uwagi przez 30–45 minut. Potem już tylko przyjemności w dwóch pozostałych – zachęca Zuzanna Długosz. Z obserwacji wynika, że wszyscy, którzy korzystają z leczenia czy wypoczynku lub przebywają w Muszynie, przynajmniej jedno popołudnie spędzają w ogrodach. – Pół godziny zwiedzania z przewodnikiem opowiadającym o ogrodach pozostawia pewien zakładany niedosyt. Pojawia się chęć na kolejną wizytę i samodzielne doczytanie treści – dodaje. To założenie poniekąd programowe. – Ogrody mają wymiar ewangelizacyjny. Mam nadzieję, że będą one dla wierzących zachętą do czytania Biblii, dla innych – miejscem spotkania i dialogu religijnego – mówi ks. Paweł Stabach, proboszcz muszyński i inicjator MOB.
Wdzięczne ssaki
Przy ogrodach znajduje się punkt informacji o Krainie Podkowca. – Tak się składa, że podkowiec mały, nieduży gatunek nietoperza, upodobał sobie te strony. Kolonie ma w okolicach, m.in. w Krynicy Dolnej, Wojkowej, Szczawniku, Leluchowie, Dubnem. W związku z solidną reprezentacją tych ssaków w okolicy mamy przygotowaną grę miejską szlakiem podkowca w Muszynie – questing. Dążymy także do tego, by umożliwić w sezonie zwiedzanie Beskidów z przewodnikami wyposażonymi w detektory, które pomogą obserwować wyloty nietoperzy wieczorami – opowiada Piotr Firlej z Polskiego Towarzystwa Przyjaciół Przyrody „pro Natura”, które od 1996 r. zajmuje się m.in. ochroną tych ssaków. W ciągu ponad 20 lat, w ramach kilku programów, Towarzystwu „pro Natura” udało się w wielu obiektach – przez remonty dachów – chronić kolonie nietoperzy. – Remonty przeprowadziliśmy w 38 obiektach – 35 z nich to kościoły, w większości leżące na terenie diecezji tarnowskiej. Finansowanie w projektach sięgało 100 proc. wartości inwestycji – mówi Rafał Szkudlarek z „pro Natura”.
Skarpa i łąka
„Wobec piękna gór czuję, że On jest. I wtedy zaczynam się modlić” – pisał Karol Wojtyła. Nie każdy ma łatwość dostrzegania tej zależności, metafory, którą stanowią góry, będące – znów sięgnijmy po słowa polskiego papieża – „obrazem niezmiennej Wieczności Boga”. Dlatego ważna jest ewangelizacja, przypominanie, podprowadzanie do refleksji. Parę tygodni temu otwarty został plac św. Jana Pawła II w Piwnicznej-Zdroju. Plac religijno-turystyczny. Zagospodarowana została olbrzymia skarpa za kościołem parafialnym i ładny kawałek łąki. Schodzimy za kościołem zakosami po skarpie, na której przysiadł z laską pasterską i księgą Pisma Świętego pięknie wydobyty z kamienia św. Jan Paweł II. Dalej zatrzymujemy się przy grocie Maryi Panny. Schodzimy do stóp imponującego, zbudowanego z kamienia i drewna na planie ryby ołtarza polowego, który w razie potrzeby – a takie już były – zamienia się w scenę. Tu w dwóch kierunkach rozchodzą się ścieżki do kapliczek, z których każda jest odniesieniem do jednej z biblijnych gór i w każdej z nich znajdziemy pochodzący z niej kamień. Na placu stoi też ogromna altana z ponad setką miejsc.
Otwarte na okrągło
Skarpa długie lata była nieużytkiem, łąka czasem bywała koszona. Było wiele możliwości, by wykorzystać to miejsce. Piwniczańscy parafianie wybrali najtrudniejszą. – Przyznaję, że można było oczyścić skarpę i zasiać trawę, a na łące, wziąwszy pod uwagę, że w centrum brakuje miejsc, gdzie można zostawić auto, zrobić nowoczesny parking. I zarabiać. Uważam jednak, że w takich miejscach jak to, o turystycznym charakterze, mamy obowiązek na różne sposoby otwierać się na ludzi, którzy tu przyjeżdżają – mówi ks. Krzysztof Czech, proboszcz piwniczańskiej parafii. Dlatego miejscowa świątynia jest zazwyczaj otwarta, a w czasie wakacji, kiedy Piwniczna przeżywa oblężenie, jest więcej, a nie mniej Mszy św. Dlatego też, bez ani jednej złotówki z Unii Europejskiej, dzięki pracy i wysiłkowi ludzi tworzących parafię, powstał ten plac. – To takie narzędzie ewangelizacji, zwracające uwagę na góry, które w historii zbawienia odgrywały bardzo ważną rolę. Ale to plac nie tylko do oglądania. Już były i będą na nim kolejne koncerty, spotkania – mówi ks. Krzysztof.
Każdy ma swoją górę
Mówi się, że ci, którzy na miejsce wypoczynku obierają Piwniczną-Zdrój, szukają często czegoś innego niż goście głośnych kurortów. Ludzie przyjeżdżają tu głównie w góry. – A w górach odnajdują Boga – dodaje ks. Czech. – Tu także, na tym placu, odczytujemy prawdę o tym, że Bóg w górach uczy ludzi, pomaga odkrywać wartości, które porządkują i ubogacają nasze życie – mówił w homilii, podczas poświęcenia placu, bp Stanisław Salaterski. Odnajdujemy tu górę Synaj, na której Bóg przekazał Dekalog jako drogę godnego współistnienia ludzi i prowadzącą przez ziemię do nieba. Odnajdujemy, mówił bp Salaterski, Górę Ośmiu Błogosławieństw, która przypomina, że trzeba duchem interpretować literę prawa, bo Bóg prowadzi nas do siebie miłością, zaufaniem, wielkodusznością. Odnajdujemy górę Nebo, z której Mojżesz zobaczył Ziemię Obiecaną. I Górę Przemienienia, która mówi, że świętość jest zaproszeniem także dla nas. Odnajdujemy też Golgotę, krzyż i Ogrójec, jakby przypomnienie, że bez modlitwy, bez zaufania mocy miłosierdzia i bez akceptacji trudu życiowego niełatwo nam będzie dojść do góry domu Bożego, nieba. – Możemy myśleć tu o swojej drodze do nieba, możemy znaleźć tu przewodnik do lektury Pisma Świętego, do refleksji nad swoim życiem – mówił bp Stanisław.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |