– Każdy artefakt związany z byłym obozem KL Stutthof ma charakter osobisty i pomaga w przekazywaniu tego, co wydarzyło się w tym miejscu – mówi Piotr Tarnowski, dyrektor Muzeum w Sztutowie.
Tego nie ma nigdzie
Wśród tegorocznych znalezisk jest też plakieta przedstawiająca wizerunek Józefa Piłsudskiego. – Pamiętajmy, że w okresie II RP w dobrym tonie było mieć portret, popiersie czy taką właśnie plakietę z podobizną Marszałka. Moim zdaniem, do obozu trafiła w okresie, kiedy przywożono tu osoby z powstania warszawskiego – mówi M. Piskorski. Czasami znalezione rzeczy są drobne, jak np. guziki od mundurów łotewskich esesmanów. – Komuś może się wydawać, że to takie nic – mały guzik, a tymczasem, po konsultacjach z dyrektorem KL Auschwitz dr. Piotrem Cywińskim, ustaliśmy, że żadne muzeum w Polsce tego typu eksponatu nie posiada. Jest to zatem drobny, ale wystawienniczo i historycznie cenny i unikatowy materialny ślad dotyczący Stutthofu – tłumaczy M. Tymiński. W trakcie badań archeologicznych natrafiono również na porcelanę. – Ewenementem tego znaleziska jest to, że esesmani znakowali części porcelany należące do poszczególnych kompanii wartowniczych, a były takie 4. Ta metoda stosowana była tylko w KL Stutthof. Interesujące jest, że kompania nr 3 oddelegowana była gdzieś pod Toruń i porcelany z tym numerem nadal brakuje w naszych zbiorach – wyjaśnia M. Piskorski.
W czasie tegorocznych prac udało się dokonać jeszcze jednego bardzo interesującego odkrycia. – Zlokalizowaliśmy łotewską ziemiankę, w której znajdował się kompletny piec – mówi M. Piskorski. I o ile wiadomo, że ziemianka służyła do mieszkania, o tyle tajemnicą pozostaje kratka ściekowa w środku lasu. – Rozkopaliśmy to miejsce i okazało się, że pod ziemią znajduje się podłoga – wykonana z wielkich granitowych płyt, które zostały pięknie oszlifowane, ponumerowane od spodu i równo ułożone. Teraz musimy się dowiedzieć, czy w tym miejscu stał jakiś drewniany barak albo namiot, a całość służyła za pomieszczenie, w którym znajdowały się prysznice, bo ta teoria wydaje się najbardziej prawdopodobna – mówi M. Piskorski.
Opowiadają o przeszłości
– Odkopane artefakty pomogą nam w przyszłości w przekazaniu historii, bo wizyta w muzeum to przede wszystkim spotkanie z przedmiotami oryginalnymi – mówi P. Tarnowski. Dyrektor podkreśla, że znaleziska są potwierdzeniem znanej dotąd historii KL Stutthof. – Nasza wiedza płynie z dokumentów, które stanowią najlepiej zachowany zbiór archiwalny ze wszystkich muzeów będących miejscami pamięci. Natomiast artefakty są o tyle ważne, że do muzeum nie powinno się przyjeżdżać, aby oglądać prezentacje, ale by zobaczyć eksponaty, wokół których snuta jest historia. To stanowi największą wartość odnalezionych rzeczy – dodaje dyrektor. I zaznacza, że każdy znaleziony przedmiot pomoże lepiej, celniej i w bardziej zrozumiały sposób opowiedzieć o historii i mechanizmach, które sprawiły, że było możliwe, jeszcze w ubiegłym wieku, utworzenie i funkcjonowanie takiego miejsca, jakim były obozy koncentracyjne. Prace na terenie byłego KL Stutthof będą kontynuowane. Natomiast we wrześniu planowane jest otwarcie wystawy pokazującej odnalezione w tym roku przedmioty. Prace prowadzi Pracownia Archeologiczna „Signum” przy merytorycznym wsparciu muzeum oraz Fundacji Bowke.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |