Ludu śląski! Ktokolwiek dochodzi przyczyn twej głębokiej wiary, musi iść do Piekar. Bez nich nie można ani twej duszy zrozumieć, ani twego życia religijnego ogarnąć. Piekary to twoja chluba i twój skarb, twoja tradycja serdeczna i twoja potrzeba… - August Hlond.
Pewien mężczyzna poszedł, jak co miesiąc, do fryzjera. Zaczęli rozmawiać o różnych sprawach. Ni z tego ni z owego wywiązała się między nimi rozmowa o Bogu. Nagle fryzjer stwierdził, że Bóg nie istnieje. Dlaczego Pan tak uważa? – zapytał klient. Cóż, powiedział pewnym głosem fryzjer, to bardzo proste. Wystarczy tylko wyjść na ulicę, żeby się przekonać, że Boga nie ma. Gdyby Bóg istniał, ciągnął dalej, myśli Pan, że istniałoby tyle chorych ludzi? Czy istniałyby opuszczone dzieci? Gdyby istniał Bóg, nie byłoby bólu i cierpienia. Po prostu trudno jest mi wyobrazić sobie Boga, który na to wszystko pozwala.
Klient zadumał się przez chwilę. Zdawało się nawet, że chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował. Widać było, że nie bardzo mu się chciało wywoływać niepotrzebnej dyskusji. Gdy fryzjer skończył, klient zapłacił za usługę i wyszedł. Nagle, idąc ulicą, zobaczył jakiegoś człowieka z długą, zaniedbaną brodą i włosami. Wyglądało na to, że już od dłuższego czasu jego włosy i broda nie widziały nożyczek. Był zaniedbany i brudny. Wtedy klient wrócił do fryzjera i powiedział: Wie Pan co? Fryzjerzy nie istnieją. Na te słowa fryzjer poważnie się oburzył. Jak to nie istnieją? – zapytał. Ja jestem jednym z nich! Nie! – odparł klient. Fryzjerzy nie istnieją, gdyby przecież istnieli, nie byłoby ludzi z długimi zaniedbanymi włosami i brodą, jak ten człowiek na ulicy. Nie, to nieprawda, odrzekł fryzjer, osoby z mojej branży istnieją, to tylko ludzie nas nie poszukują z własnej woli. No właśnie, stwierdził klient, dokładnie tak: Bóg istnieje, to tylko ludzie go nie szukają i na dodatek robią to z własnej woli, dlatego jest tyle cierpienia i bólu na świecie. I dodał: Bóg nie obiecywał dni bez bólu, radości bez cierpienia ani słońca bez deszczu. Obiecał natomiast siły na każdy dzień, pociechę wśród łez i światło na drodze.
Dla nas Ślązaków takim światłem na drodze naszego ziemskiego życia, o którym wspomina klient, jest sanktuarium w Piekarach, gdzie od wieków czeka na każdego nasza Matka Sprawiedliwości i Miłości Społecznej. Jest Ona naszą dobrą Gospodynią, bo tak Ją często nazywamy. Jest Lekarką Chorych i nadzieją na lepsze jutro. To do Niej pielgrzymują ludzie ze Śląska i z innych regionów Polski, a nawet z innych państw.
W trudnych chwilach życia Ślązacy umieli upaść na kolana i prosić Boga o ratunek, a pośredniczką i wybawicielką była im zawsze Pani z Piekar. Znamienne również jest to, że kardynał Karol Wojtyła był wiernym pielgrzymem piekarskim, który od 1967 roku regularnie przyjeżdżał na spotkanie z wielką pielgrzymką mężczyzn. Jako papież często okazywał dowody swojej miłości do Matki Piekarskiej. Świadczą o tym trzy niezwykłe dary, które papież ofiarował sanktuarium: paschał, stuła i złoty różaniec.
Pielgrzymki ludu śląskiego do Swojej Matki są naszą długoletnią tradycją. Pielgrzymować, jak to powiedział Benedykt XVI, to znaczy mieć określony kierunek, wędrować do celu. Madonna Piekarska, która na zawsze pozostanie Matką ludzi pracy, odwagą cierpiących, a przede wszystkim opiekunką ludzkich praw i godności człowieka, zawsze prowadzi Swój lud w kierunku poznania Boga. Ona ciągle pokazuje nam Jezusa, Ona nie przestaje na Niego wskazywać. Celem każdej pielgrzymki do Piekar jest nie tylko spotkanie z dobrą Matką, ale przede wszystkim z Jej ukochanym Synem. Pani Piekarska ukazuje nam Go w dwóch wizerunkach: jako Dzieciątko w Jej ramionach i – na kalwarii – jako Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego.
Patrząc na nas z cudownego obrazu, Maryja ukazuje nam Chrystusa jako dziecko. Bóg stał się mały z miłości dla nas. Ta prawda została po raz kolejny objawiona światu w cudownym wizerunku z Piekar. Bóg nie przyszedł do ludzi z siłą zewnętrzną, lecz przyszedł z niemocą Swojej miłości, która stanowi Jego siłę. Dzieciątko Jezus przyzywa nas, abyśmy się stali małymi, żebyśmy porzucili wszystko to, co przeszkadza nam złączyć się z tym, który jedyną Prawdą. Prosi również, żebyśmy Mu zaufali wbrew temu, co podpowiada nam czasem nasz umysł lub inni ludzie. Na wzgórzu kalwaryjskim natomiast, Maryja pokazuje nam Jezusa, który z miłości do rodzaju ludzkiego przyjął krzyż. W scenach z kalwarii Maryja jakby na nowo chciała nam przypomnieć o tym, że Bóg odkupił świat nie mieczem, ale przez krzyż.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |