O 23:00 rozpoczęła się manifestacja. Obrońcy modlą się, śpiewają pieśni religijne. Po drugiej stronie happening: poprzebierani ludzie, transparenty, okrzyki.
PAP/Grzegorz Jakubowski Ks. Stanisław Małkowski modli się przy drewnianym krzyżu przed Pałacem Prezydenckim, w czasie manifestacji "Akcja krzyż". Tłum przed Pałacem trwa. Niewielka grupka obrońców znajdujących się przy krzyżu oddzielona jest od zwolenników jego przeniesienia barierkami i przestrzenią ulicy. Na miejscu jest kilkuset funkcjonariuszy policji.
Obrońcy modlą się, śpiewają pieśni religijne. Po drugiej stronie happening: poprzebierani ludzie, transparenty, okrzyki. Według policji przed Pałacem zgromadziło się około 1000 osób. Nie widać prób przerwania łańcucha barierek.
W oficjalnym planie manifestacji nie ma już próby przeniesienia krzyża.
Swój udział w "Akcji krzyż" na Facebooku zapowiedziało ostatecznie 6877 osób. Krótki opis planowanego zdarzenia i zamiarów manifestujących brzmi: "Gadżety, kostiumy, i transparenty mile widziane. Żadnych flag i symboli narodowych ! Chcieli cyrk to go zobaczą !".
Zapowiedź cyrku jest też realizowana. Powtarzające się elementy manifestacji to okrzyki "Do kościoła" i podskoki, inspirowane wezwaniem "kto nie skacze ten za krzyżem!". Niektórzy wspinają się na drzewa i latarnie, próbując narzucić tłumowi wykrzykiwane hasła. Najnowsze brzmi "Precz z krzyżem."
Przed północą media mówią o kilku tysiącach zgromadzonych, choć część ludzi zaczyna wracać do domów.
Obrońcy krzyża cały czas się modlą i śpiewają pieśni religijne.
Forma "cyrku" najwyraźniej niektórych popierających akcję zdegustowała. "Jak skakali ludzie to już stało się to niesmaczne. Impreza zamiast akcji. Brawo, pokazaliście, że w kupie siła i że kupa może być głupsza od małej garstki spokojnych ludzi." - pisze jeden z internautów. Kolejna osoba dodaje: "po godzinie już wymiękacie? a z takim hukiem miało się to odbywać. gardła bolą a nie macie nic oprócz swoich durnych krzyków."
Wiele jest także komentarzy sprzeciwiających się obecności Kościoła w życiu publicznym. "Jesteśmy państwem świeckim, więc dlaczego jakikolwiek symbol religijny ma wkraczać na arenę świecką". "może w końcu media, władza i Kościół dostrzegą, że nie wszyscy w Polsce biegają co niedziela do kościoła..." - piszą internauci.
O godzinie 0:30 sytuacja przed Pałacem nie zmienia się istotnie. Dochodzi do pojedynczych pyskówek w tłumie, przypadek agresji fizycznej (w tłumie dominują wprawdzie zwolennicy przeniesienia krzyża, ale są tak także przeciwnicy) został szybko opanowany, nikomu nic się nie stało.
Ważnym momentem było uczczenie przez zebranych minutą ciszy wszystkich 96 ofiar katastrofy smoleńskiej.
Na wpół do pierwszej planowano pierwotnie próbę przeniesienia krzyża, z której już przed demonstracją zrezygnowano. Organizator manifestacji wygłosił jedynie apel do władz o przeniesienie krzyża zgodnie z zawartym porozumieniem do kościoła św. Anny, ze względu na to że znajduje się on na terenie kancelarii prezydenta.
Zakończenie manifestacji planowane jest na godzinę 1:00, ale tłum - mimo iż ciągle bardzo liczny - powoli się rozchodzi.
Jedna z internautek podała na Facebooku następującą informację: "00.31 Księża zaczęli odprawiać mszę na Krakowskim Przedmieściu dla obrońców krzyża." Fakt potwierdza relacjonująca wydarzenia na żywo gazeta.pl, nie zauważyło go TVN24.
Tłum się ożywił, jest więcej okrzyków, przyśpiewki, ale nadal jest spokojnie. Zgodnie z planem manifestacja powinna się zakończyć za kilka minut.
Pytany na gorąco organizator happeningu Dominik Taras mówi, że jest zadowolony. Z jego punktu widzenia manifestacja się zakończyła, organizatorzy wezwali do rozejścia się. Ludzie rozchodzą się powoli, nadal przed Pałacem jest ich jeszcze bardzo wielu.