W takich konfliktach przegrywają autorytety. Przegrywa właściwy wymiar takich wartości, jak zaufanie, nadzieja. - mówi abp Józef Michalik w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej".
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski widzi sprawę wieloaspektowo.
Z jednej strony dostrzega chęć zawłaszczenia, upolitycznienia krzyża przez PiS: "to my mamy rację, to jest nasz krzyż". Katyń i katastrofa smoleńska to nie jest sprawa tylko PiS. - zauważa. Z drugiej strony wskazuje, że naród myśli inaczej niż ludzie, którzy są dzisiaj u władzy. Mówi o oczekiwaniu, że nastąpi "należyte uszanowanie" zarówno ofiar Katynia sprzed 70 lat, jak i manifestacji narodu wobec katastrofy smoleńskiej. "Ale narodu nikt nie chce słuchać." - dodaje.
Metropolita przemyski zgadza się z decyzją abpa Kazimierza Nycza w sprawie przeniesienia krzyża. Jego zdaniem Kościół nie mógł odmówić pomocy. "Dobrze się stało, że arcybiskup warszawski wyszedł z roztropną propozycją, że skoro krzyż jest własnością wszystkich wierzących, a materialną własnością harcerzy, to właśnie z nimi należy rozmawiać. Słusznie, że zaproponował w kościele schronienie krzyżowi, który stał się symbolem, wokół którego tak wielu ludzi się modli." - czytamy w wywiadzie.
Bardzo krótko wyjaśnia swoją nieobecność na zaprzysiężeniu nowego prezydenta: "Nie byłem na zaprzysiężeniu żadnego z prezydentów." Bronisławowi Komorowskiemu życzy "żeby znalazł wielu mądrych, prawych i życzliwych ludzi, którzy mu pomogą być wielkim prezydentem." Odmawia odpowiedzi na pytania o swoje decyzje w drugiej turze minionych wyborów prezydenckich. O głosowaniu w pierwszej turze pisał do "Niedzieli" (już po obu turach wyborów), sugerując, że jego wybór padł na Marka Jurka.