Problemy rewindykacji dóbr kościelnych

„Największa afera korupcyjna w historii Polski” – tak Sojusz Lewicy Demokratycznej nazywa działalność Kościelnej Komisji Majątkowej. Tymczasem komisja rozpatrzyła już ponad 2800 wniosków, a zarzuty dotyczą zaledwie kilku, a więc około promila rozpatrzonych spraw. Ponadto żaden z zarzutów nie został dotąd potwierdzony.

W ten sposób np. w 2006 r. Komisja przyznała zakonowi cystersów siedem działek o wartości 24 mln złotych. Była to częściowa rekompensata za 300 hektarów ziemi zabranej cystersom, na których pobudowano Nową Hutę. W odpowiedzi na to prezydent Krakowa, Jacek Majchrowski zapowiedział skierowanie tej sprawy do sądu. Podobne przypadki miały miejsce gdzie indziej, wywołując burzę medialną.

Zaniżanie wartości gruntów?

Szeroko lansowany jest zarzut o zaniżaniu wartości gruntów, które były przyznawane przez Komisję Majątkową jako rekompensaty za utracone mienie. „Tymczasem – wyjaśnia ks. prof. Walencik - komisja nie oceniała nigdy wartości gruntów, tylko opierała się na operatach szacunkowych (wycenach) sporządzonych przez biegłych rzeczoznawców majątkowych. Biegli ci nie byli angażowani bądź wyznaczani przez Komisję, gdyż nie ma ona takich uprawnień, lecz przez poszczególnych uczestników postępowania, zwłaszcza przez podmioty kościelne. MSWiA jako instytucja zapewniająca obsługę kancelaryjno-biurową Komisji nie dysponuje środkami na sporządzanie operatów, dlatego sporządzają je sami uczestnicy, zwłaszcza wnioskodawcy”.

Zarzuty te w istocie dotyczą dwóch spraw, rzekomo zaniżonych wycen gruntów w Białołęce oraz w Świerklańcu na Śląsku.

„O ile mi wiadomo z przekazów medialnych, to gliwicka prokuratura przedstawiła zarzuty rzeczoznawcy, bo – zdaniem śledczych – zaniżył wartość trzech działek. Chodzi o nieruchomości położone w Zabrzu. Zarzuty tejże prokuratury odnoście do zakupu gruntów w Świerklańcu nie dotyczą bynajmniej fałszowania ich wartości, lecz braku uprawnień do zakupu ziemi rolnej przez nabywcę, który nie spełniał wymaganych przez prawo kryteriów, czyli dotyczą poświadczenia nieprawdy w dokumentach i posługiwania się nimi przez nabywcę w czasie transakcji z kościelną osobą prawną” – wyjaśnia ks. prof. Walencik.

„Z kolei Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła zarzuty poświadczenia nieprawdy w dokumentach dotyczących orzeczenia Komisji Majątkowej przekazującego nieruchomości w Białołęce, ale nie dotyczą one wyceny tychże nieruchomości. Niemniej prokuratura zleciła biegłym rzeczoznawcom ponowną ich wycenę, ale jej wyników jeszcze nie znamy. Tak więc do tej pory prokuratura zakwestionowała jeden operat szacunkowy. Musimy poczekać na wyrok sądu, który oceni czy są to tylko zarzuty medialne czy rzeczywiście dochodziło do nieprawidłowych wycen nieruchomości” – informuje ekspert.

Rzekoma „niekonstytucyjność” Komisji Majątkowej

Często wysuwane są zarzuty, że działalność Komisji Majątkowej jest niekonstytucyjna, gdyż nie istnieje tryb odwoławczy. Zostało to nawet zaskarżone do Trybunału Konstytucyjnego.

Aby zrozumieć ten problem, trzeba spojrzeć wstecz, na genezę powstania Komisji Majątkowej. Podstawę prawną jej działania stanowi przecież ustawa państwo – Kościół z 1989 r. A tymczasem konieczność dwuinstancyjności postępowań sądowych została wprowadzona dopiero w 8 lat później, na mocy Konstytucji z 1997 r.

Jednak nawet dzisiejszy system prawny przewiduje możliwość postępowań jednoinstancyjnych. „Wskazać można na przepisy kodeksu postępowania cywilnego dotyczące sądu polubownego. Od wyroków zapadających w takim postępowaniu, o ile strony w umowie nie ustaliły inaczej, nie przysługuje odwołanie. W postępowaniu regulacyjnym zapis na sąd polubowny ma formę ustawową, a jego stronami są dwa podmioty publicznoprawne: państwo polskie i Kościół katolicki w Polsce” – wyjaśnia ks. Walencik.

Co dalej?

Episkopat do kilku lat wysuwa postulat jak najszybszego zakończenia prac Komisji Majątkowej i przekazania nie rozstrzygniętych spraw na normalną drogę sądową. Tam prawdopodobnie zostałyby one załatwione znacznie szybciej.

„Wokół Komisji Majątkowej powstało tak wiele nieporozumień, że Episkopat pragnie jak najszybciej zakończyć jej działalność. Nawet jeżeli w Komisji nie da się rozstrzygnąć wszystkich trudnych przypadków, można przekazać do rozstrzygnięcia niezawisłemu sądowi. Byłoby to bardziej normalne – dla Kościoła i dla państwa” – mówił przed kilkoma dniami bp Stanisław Budzik.

Jednakże decyzja o zakończeniu prac komisji musi zapaść na odpowiednim szczeblu państwowo-kościelnym i być zaakceptowana przez obie strony. Mogłaby zapaść np. na Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu. Niedawne deklaracje marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny, stwarzają nadzieję na takie rozwiązanie.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie