Jezus zstępuje w najmroczniejsze zakamarki ludzkiego życia i stamtąd woła „Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił!”.
Palmowa niedziela. Dotykamy w tych dniach najgłębszego poziomu tajemnicy Wcielenia – czyli zstąpienia Boga w mroki ludzkiego życia. Pamiętam, jak na moim egzaminie doktorskim wywiązała się dyskusja na temat terminologii zstąpienia. Ale cóż tam akademicka dysputa. O innym egzaminie opowiedziały mi dwie moje parafianki w przeddzień święta Zwiastowania. To wtedy zaczęło się Wcielenie – Bóg przyjął ludzką naturę i zanurzył się w nasze życie i nasz świat. Darujcie ten teologiczny wstęp. O czymże to opowiedziały mi wspomniane parafianki? O wizycie u ginekologa.
Jasne, powinny od czasu do czasu kontrolować stan swego zdrowia. Wyszła pierwsza – z zaleceniem i receptą. Po chwili druga – też z zaleceniem i receptą. A że obie jakiś tam staż małżeński mają i są już matkami, doskonale wiedziały, co zapisane – środek antykoncepcyjny. Obu paniom nie o to chodziło. Obie mają i swoje poglądy, i zdrowe zasady w tym względzie. Ale pan doktor nie pytał, nie był łaskaw nawet słuchać, zbadał, zapisał. „Proszę księdza, my wiemy, o co chodzi. Ale jak to dostanie do ręki dziewczyna, która nie całkiem jest zorientowana – to przecież zbrodnia!” Przecież dziewczyny wiedzą – zaoponowałem. „Gdzie tam. Większość nie wie nic, a lekarz wciska im w rękę śmierć. Mało kto poczyta o działaniu tego paskudztwa i o zagrożeniach”.
Mroki ludzkiego życia. Nie brakuje ludzi, którzy mrok wokół siebie sieją. Nie wiem – z głupoty to czy z przewrotności? Ale przecież lekarzowi ani głupota, ani przewrotność nie przystoją. Więcej – obie przypadłości dyskwalifikują. Jezus został zamordowany w majestacie rzymskiego prawa. Dziś w majestacie medycyny uśmierca się dzieci od razu, a kobiety wystawia na zagrożenia działające nieubłaganie, choć powoli. Wielki Tydzień trwa. Jezus zstępuje w najmroczniejsze zakamarki ludzkiego życia i stamtąd woła „Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił!”.
„Ale wie ksiądz! – z takim radosnym akcentem zaczęła jedna z nich. – Nasza znajoma pracowała w przychodni. No wie ksiądz, takiej co to niby zakład opieki zdrowotnej, a naprawdę więcej szkody kobietom wyrządza. Zwolniła się. I powiedziała im dlaczego – że sumienie nie pozwala jej w tym wszystkim brać udziału”. Świadek – powiedziałem. „Tak, świadek prawdy o życiu. Tylko takich chrześcijan trzeba więcej. Ale gdzie oni są?” No właśnie... Gdzie są ci nasi chrześcijanie? Wielki Tydzień trwa nie tylko i nie tyle w liturgii. Zderzenie mroku i światła, życia i śmierci, zła i dobra dokonuje się na naszych oczach i z naszym współudziałem. Można udawać, że mnie to nie dotyczy. Ale tylko do czasu. Piotr wrócił do pustego grobu. Judasz sięgnął po sznur. Stawka niepokojąco zróżnicowana. A gra idzie o życie.