Każdy z nich ma swoją opowieść. Dla ks. Krzysztofa rozpoczęła się pewnego zimowego dnia, gdy wyruszył po kolędzie. Jedna z rodzin namówiła go, by wybrał się do szkółki jazdy konnej. Potem pojawił się pomysł z Licheniem i... zaczęło się.
Basia Nieckarz
– Jadę do Lichenia po raz pierwszy, moja koleżanka Zosia jedzie już trzeci raz. Udział w pielgrzymce zaproponował mi Bogdan, z którym od niedawna łączy nas jedna stajnia. Bardzo lubię rajdy. Kocham konie. Mieszkam w centrum Wrocławia, koń stoi więc w pensjonacie, gdzie ma zapewnioną obsługę. Teraz, przed drogą, sporo trenujemy. I jeźdźcy, i konie muszą przyzwyczaić się do spędzania w siodle bez przerwy kilku godzin.
Witold Zamiara
– Dla rycerza czy ułana koń jest najważniejszy; różnych rzeczy może zabraknąć, ale on swoje dostać musi. W czasie drogi takiej jak do Lichenia jeździec – jego siedzenie, kręgosłup – musi być gotów do potężnego wysiłku. Czy obecność konia pomaga w przeżywaniu pielgrzymki? On uczy człowieka odpowiedzialności, systematyczności. Uczy pokory. Weryfikuje nas.
Bogdan Mazur
– Przed laty razem z żoną jeździłem w Akademickim Klubie Jeździeckim we Wrocławiu. Zawsze marzyłem o koniach. Teraz mam dwa. Należę do 14. Pułku Ułanów Jazłowieckich, niedawno powołanego z inicjatywy Andrzeja Kotowskiego. Na Dolnym Śląsku dotychczas takiej grupy nie było. Staramy się obecnie o oficjalne przyznanie nam barw. Naszym zadaniem jest kultywowanie jeździeckich i ułańskich tradycji, zgłębianie historii pułku, współpraca z kombatantami, uświetnianie państwowych uroczystości.
Dla miłośników koni
Grupa przygotowująca się do tegorocznej pielgrzymki do Lichenia jest już zamknięta; wszyscy chętni są natomiast zaproszeni na III Pielgrzymkę Miłośników i Sympatyków Koni, która odbędzie się w Siedlcu i Łozinie 17 i 18 września. Więcej informacji i kontakt na www.pielgrzymka-konna.pl.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |