Istnieje od 1 sierpnia 2004 r. W roku 2005 r. odwiedziło je półtora tysiąca osób. Rok temu było ich już 30 tysięcy. Wniosek? Warto tam zajrzeć!
Wakacje nie muszą być czasem dalekich i kosztownych podróży. Jeśli szukamy ciekawych miejsc gdzieś daleko, a pomijamy to, co jest za miedzą, przypominamy męża, który ogląda się za kobietami, a nie umie dostrzec atrakcyjności własnej żony. To się nazywa zdrada.
Parowozy pod królewskim namiotem
Gdzie jest najstarszy węzeł kolejowy w Polsce? W Jaworzynie Śląskiej! Stacja kolejowa powstała tu już w 1843 roku i nosiła nazwę Königszelt, co znaczy „królewski namiot”. Już pod koniec XIX wieku po rozbudowie stała się jednym z największych węzłów kolejowych na Dolnym Śląsku. W 1924 roku powstała tu druga, wachlarzowa, hala parowozowni, która dzisiaj jest unikatowym zabytkiem. Parowozownia została zamknięta w 1991 roku. Wówczas powstał na jej miejscu Skansen Lokomotyw Parowych. Od upadłości uratował go prywatny inwestor Piotr Gerber (architekt i historyk architektury, pracownik Instytutu Historii, Architektury, Sztuki i Techniki Politechniki Wrocławskiej, prezes spółki EMC Instytut Medyczny SA).
- Dr Piotr Gerber to fundator i założyciel placówki muzealnej – mówi Katarzyna Szczerbińska, kierownik ds. administracji i marketingu w muzeum. - Od samego początku wierzył on, że możliwe jest utworzenie prywatnego muzeum zarejestrowanego w Ministerstwie Kultury, muzeum z ciekawymi eksponatami, będącego jednocześnie atrakcją turystyczną regionu. I miał rację – podkreśla.
Pudzian, Harley Davidson i 100-kilogramowy komputer
Muzeum zajmuje dwa i pół hektara terenu, ma 1,5 km torów kolejowych i ok. 12 tys. mkw. Powierzchni pod dachem. Zaskakujące, że zbiory są dosyć różnorodne. Jak można się spodziewać, zasadniczą część ekspozycji stanowią zabytki kolejnictwa z XIX i XX wieku (ponad 50 lokomotyw oraz prawie 50 wagonów różnego rodzaju, poza tym mnóstwo innych rzeczy związanych z kolejnictwem, jak np. oryginalna, działająca makieta kolejowa wielkości 8 na 3 metry, na której uczyli się swego czasu przyszli kolejarze).
Jednym z pracowników muzeum jest Michał Krawczyk. – Studiuję na politechnice, wcześniej wiele razy działałem tutaj jako wolontariusz, teraz jestem przewodnikiem w muzeum, wiążę z tym miejscem swoją przyszłość – opowiada z przejęciem, a nawet z pasją. Michał w przystępny sposób tłumaczy zwiedzającym zasady działania lokomotyw, dodaje do tego ciekawe anegdoty. Dlatego pewnie nawet zdystansowani do tematu turyści już po chwili z autentycznym zaciekawieniem wsłuchują się w informacje w rodzaju: – Lokomotywa spalała kilkadziesiąt ton węgla przez cały dzień, a jej obsługą zajmowały się dwie osoby: maszynista i palacz – mówi Michał. – Tak, tak, przeciętny maszynista to swego rodzaju Pudzian, bo praca na kolei w dobie majestatycznych parowozów to była robota dla strongmenów – uśmiecha się.
Oprócz lokomotyw w muzeum znalazły spokojną przystań motocykle Harley-Davidson (najstarszy pochodzi z 1924 r.), ale także urządzenia dawnej drukarni, zabytkowy komputer Odra – produkowany od 1973 roku w Zakładach Elektronicznych Elwro we Wrocławiu (ważył 100 kg i był najlepszym komputerem tamtych lat). Jest też Minimuzeum Zabawkarstwa Samochodowego, sala poświęcona historii motocyklizmu na Śląsku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |