Są niedaleko Lidzbarka Warmińskiego mury klasztoru, które kryjąc w sobie wiele tajemnic, świadczą o wielkiej mocy duchowej i zwycięskiej nadziei Prymasa Tysiąclecia.
Po uwolnieniu prymasa nie myślano o upamiętnieniu jego pobytu. Dopiero w latach 80. XX w. zrodził się pomysł otwarcia muzeum. Pomogły w tym szczegółowe opisy pomieszczeń pozostawione przez kard. Wyszyńskiego.
– Podczas pobytu prymasa wszędzie były zamontowane aparaty podsłuchowe – nawet na drzewach. Więźniowie, chcąc przechytrzyć oficerów bezpieki, zmieniali trasy spacerów, ale każda z nich po pewnym czasie była nafaszerowana aparaturą – opowiada ks. Grzegorz. Dwa lata temu znaleziono w drzwiach wyjściowych na werandę urządzenie, które sygnalizowało każde wyjście do ogrodu. Władze komunistyczne przygotowały się gruntownie na pobyt więźnia. Nawet w podłogach zainstalowano podsłuchy. – Jest świadectwo żołnierza, którego przywieziono do pracy w klasztorze w ramach przygotowań przed uwięzieniem prymasa. Wspominał, że przez przypadek wyskoczył sęk z deski i pokazał się aparat podsłuchowy. Kiedy żołnierze powiedzieli o tym swojemu dowódcy, zebrał ich wszystkich i zobowiązał do zachowania tajemnicy. Miała być to sprawa wagi państwowej. Oczywiście żołnierze nie wiedzieli dla kogo przygotowują pomieszczenia – mówi kustosz.
Golgota wśród lip
W pomieszczeniach, w których mieszkał przez rok kard. Wyszyński, znajduje się obecnie muzeum. Można zobaczyć sypialnię, pracownię i kaplicę, a także wystawę zdjęć i eksponatów związanych z prymasem. Biurko, przy którym pracował, jest oryginalne. Na nim został napisany tekst Jasnogórskich Ślubów Narodu, którego oryginał znajduje się obecnie w jednej z gablot muzealnych. Biurko odzyskano po latach z jednego z komitetów partii. Nie chciano go oddać, ale dzięki interwencji bp. Józefa Glempa, ówczesnego ordynariusza warmińskiego, wróciło do klasztoru. Częścią historii jest także ogród, dziś przepiękny i zadbany, w latach 1953–1954 zarośnięty. To tutaj kard. Wyszyński razem ze współwięźniami odśnieżał zimą ścieżki. Z tym miejscem związane jest także przejmujące wydarzenie.
– W wigilijny wieczór prymas wyszedł do ogrodu na spacer. Pilnował go jeden z tajniaków. Kardynał podszedł do niego i złożył mu świąteczne życzenia. W odpowiedzi usłyszał: „Bóg zapłać, ojcze” – opowiada ks. Grzegorz. Aleje w ogrodzie służyły nie tylko do celów rekreacyjnych. Tutaj więźniowie odmawiali Różaniec, odbywała się spowiedź i Droga Krzyżowa. Prymas w rogu przy murze, wśród lip, usypał kopiec z kamieni i postawił krzyż z gałęzi. Nazwał to miejsce swoją Golgotą. Spacerując dziś aleją bukowo-lipową, można dojść do tego miejsca.
Znak z nieba
Stoczek Klasztorny jest związany także z innymi ważnymi wydarzeniami z historii Polski, która w XVII wieku nękana była licznymi wojnami i zagrożeniami. Wiele cennych obrazów, ksiąg, mebli zostało wywiezionych do Szwecji. W tamtejszych bibliotekach znajduje się do dziś znaczna część zbiorów biblioteki z Fromborka. Biskup Szyszkowski złożył śluby wybudowania kościoła ku czci Matki Bożej, jeśli nastanie pokój. W roku 1635 zawarto ze Szwecją rozejm na 23 lata. Gdy rządca diecezji zastanawiał się, gdzie wybudować kościół, zgłosił się do niego burmistrz Lidzbarka wraz z żoną i synkiem. Zeznali pod przysięgą, że z bardzo chorym dzieckiem udali się do Stoczka i tam syn ich odzyskał zdrowie. Biskup uznał to wydarzenia za znak z nieba i postanowił właśnie tam wybudować świątynię. Dziś kościół jest Sanktuarium Matki Bożej Pokoju. Przybywają do niego pielgrzymi z różnych stron Polski i świata.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |