Poza kadrem

Zanim nogi zrobią pierwsze kroki, serce, ręce i dusza wędrują już na Jasną Górę.

Oznakowani

Teresa po prostu idzie. Co więcej, idzie się jej bardzo dobrze. Czemu? Bo na klimat pielgrzymki pracuje cały sztab ludzi przewodnika. I to zarówno głównego: ks. Romualda Brudnowskiego, jak i grupowych. Kuchnia, sanepid, porządkowi, bagażowi, informacja, media, logistyka, liturgia, służba zdrowia – wszyscy do dyspozycji Teresy, jej braci i sióstr. – To oczywiście inna strona tego samego medalu – zaznacza o. Jonasz Pyka OFM, przewodnik Grupy Ziemi Kłodzkiej. Dynamicznie rozwijającej się, wyróżniającej się na tle pozostałych grup, cieszącej się największą liczbą uczestników. – Od trzech lat budujemy nowe oblicze tej grupy – mówi przewodnik. – Mam szczęście, że w regionie jest kilku młodych, ambitnych księży. To ich zaangażowanie jest podstawą dynamiki grupy – chwali.

I rzeczywiście: księża służący podczas pielgrzymki to nietuzinkowi kapłani. Często kosztem własnego urlopu wspierają wiernych w drodze na Jasną Górę. Z jednej strony idą tak jak wszyscy inni, jak siostra Teresa, z drugiej dają jeszcze coś specjalnego. Jak specjalne jest ich miejsce w Kościele. Wiadomo też, że bez ich święceń, pomysłowości i pracowitości szłoby się o wiele trudniej. – Zapraszamy prelegentów z innych grup, jednak sami także przygotowujemy i głosimy konferencje. Temat przewodni ustalamy kilka miesięcy wcześniej. W tym roku patronują nam błogosławieni: Jan Paweł II, ks. Gerhard Hirschfelder i ks. Jerzy Popiełuszko – mówi franciszkanin i cieszy się kolejnymi flagami. Już w ubiegłym roku grupę wyróżniały potężne proporce, w tym roku dochodzą nowe wzory. Poza tym każdy uczestnik franciszkańskiej trójki otrzyma oprócz ogólnopielgrzymowych znaków także tzw. tałkę. – To drobiazgi, ale w ten sposób się integrujemy i tworzymy wyjątkowy klimat dla rekolekcji w drodze – dodaje o. Jonasz.

Przez nogawkę do serca

– Nie mogłem patrzeć na profanacje ślubów – zaczyna swoją historię o pielgrzymce Janusz Engel z Kudowy-Zdroju. – Zobaczyłem, jak filmują inni, i stwierdziłem, że sam potrafię o wiele lepiej. Tak się zaczęła przygoda z kamerą, z którą trafiłem 8 lat temu na pielgrzymkę – mówi.

To, co przeżywa siostra Teresa, i co prowadzi ojciec Jonasz, Engelowie utrwalają dla tego i kolejnych pokoleń. „Engelowie” – bo jest ich dwóch: Janusz, ojciec, i Mateusz, syn. – Siedem lat temu patrzyłem na tatę i ciągnąłem go za nogawkę, żeby pozwolił mi robić zdjęcia – wspomina piętnastolatek. – Nie miałem jednak siły przebicia – uśmiecha się. – Przyszedł jednak czas, kiedy można mu było zaufać i powierzyć aparat. Z dumą stwierdziłem, że Mateusz ma w sobie to coś, co pozwala robić dobre zdjęcia – rozwija wątek ojciec. – Na początku stres był koszmarny. Pierwsze zdjęcia robiłem jeszcze analogowym sprzętem i prymitywną „głupawką”. Nigdy nie było wiadomo, co z tego wyjdzie – przyznaje syn. – Nie zraził się, więc tworzymy dzisiaj niezły team – cieszy się ojciec.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie