Dużo napisane ale nic z tego nie wynika. jakie konkretne działania są aby laikat mógł się rozwijać? jakie mają tu obowiązki księża? W mojej parafii ksiądz pogonił wikarego, który stworzył grupę oazową. Powiedział: jak ksiądz stąd odejdzie to kto to będzie prowadził? Wikarego nie ma i grupy nie ma. Dziwi mnie tylko to, że nie martwiło go gdy obejmował parafię, kto po nim będzie w niej duszpasterzował. Choć to ostatnie słowo jest mocno na wyrost.
i dobrze, oazy i odnowy charyzmatyczne trzeba rozgonić i zająć się parafią jako jedną grupą nie podzieloną na grupy wzajemnej adoracji zajęte śpiewem z gitarą i infantylizacją liturgii a w najgorszym przypadku propagowaniem herezji zielonoświątkowych.
A najlpeiej by bylo, jakby wszyscy ludzie byli identyczni, kochali te same modlitwy, nabozenstwa, potrawy, kolory i w ogole nie sprawiali proboszczom (takze identycznym) problemow.
Wlasnie: jakby konkretow brakowalo. Tylko ostatnie zdanie wydaje sie mowic, ze jedynym zadaniem laikatu jest... lapanie owieczek, ktore odeszyl i za ktorymi kaplanom sie nie chce chodzic i przyciaganie do owczarni.
Przepraszam, ale na to wychodzi z tej wypowiedzi o niczym.
Cos o "dokumentach koscielnych" nt laikatu, jakies proby ratowania tego, co juz sie dawno sypie i latania dziur, cos o wspolnotach formacyjnych itp.
A gdzie konkrety nt "Kosciol naszym domem"? Jakim domem jest Kosciol dla wiernych, przepraszam, laikatu? Bo ksieza i zakonnicy jakos bez problemu sie w tym domu odnajduja. Reszta ma status gosci. Takich poldomowych, bo zawsze proboszcz moze im cos tam zlecic (np zbiorke na jakis nowy plan proboszcza), tudziez wykorzystac przy imprezie parafialnej, tez przez proboszcza zaplanowanej itp. Ale jakas wspolodpowiedzialnosc? Wspoldecydowanie? A skad!
No to teraz na chybcika przypominamy sobie, czy i co Kosciol mowi o laikacie. Bo moze jeszcze sie uda kogos zlapac i przytrzymac.
Kael, Ty takie rzeczy?! Zatyka mnie po prostu. No, trudno uczyć kogoś czegoś, w czym nie bierze się udziału. Po prostu jest się oderwanym od rzeczywistości i nie zna się realiów. Zamknęli się nasi duszpasterze w kruchtach, a teraz gdy dociera do nich, że owczarnia jest na wyginięciu, to próbują coś dukać. Przykazania Boże nie są o modleniu się, tylko o konkretnym postępowaniu w życiu. Modlitwa jest potrzebna, ale jest tylko pomocą. Istotą chrześcijaństwa jest czyn i postawa.
A ja właśnie znalazłam swoje miejsce poza parafią - bo w niej tylko słyszałam "a komu to potrzebne...". No i teraz jestem na swoim miejscu, angażuję się w to, co chciałabym robić, księża angażują się wraz z nami, i wcale nie czuję się "laikiem" tylko partnerem we wspólnej pracy. I Bogu dzięki za takie miejsce, miejsca, bo jednak mam nadzieję, że takich wiele... A za kapłanów musimy się modlić a nie tylko krytykować. I nieustannie upominać się o swoje aktywne miejsce w Kościele - nie tylko biorców (bo i w ramach różnych wspólnot czy formacji też można się tak ustawić - tylko brać)
a gdzie Twoja odpowiedzialność za wspólnotę parafialną? najlepiej uciec.
ja też wolałbym zająć się tym co najbardziej lubię, np zadekować się w jakimś tradycjonalistycznym duszpasterstwie 40 km od mojej parafii, bo też słyszałem "a komu to potrzebne?" myślę że kontaktu z parafią nie straciłaś. ja staram się nie stracić chociaż to bardzo trudne. księża w 17 tysięcznej parafii traktują ją jak dom handlowo usługowy i trzeba mieć dużo pokory żeby nie machnąć ręką.
Za swoją parafię i jej kapłanów się modlę, uczestniczę w niedzielnej liturgii (co prawda, nie zawsze), ale resztę czasu aktywności oddaję tam, gdzie mogę to robić. I nawet we Mszy św. w dzień powszedni uczestniczę poza parafią, bo godziny jej odprawiania nie dają się pogodzić z pracą zawodową. A ksiądz proboszcz o moim zaangażowaniu "poza" wie i - co najdziwniejsze - akceptuje je....
W mojej parafii ksiądz pogonił wikarego, który stworzył grupę oazową. Powiedział: jak ksiądz stąd odejdzie to kto to będzie prowadził? Wikarego nie ma i grupy nie ma. Dziwi mnie tylko to, że nie martwiło go gdy obejmował parafię, kto po nim będzie w niej duszpasterzował. Choć to ostatnie słowo jest mocno na wyrost.
I po co Pan Bog sie tyle nameczyl?
Przepraszam, ale na to wychodzi z tej wypowiedzi o niczym.
Cos o "dokumentach koscielnych" nt laikatu, jakies proby ratowania tego, co juz sie dawno sypie i latania dziur, cos o wspolnotach formacyjnych itp.
A gdzie konkrety nt "Kosciol naszym domem"?
Jakim domem jest Kosciol dla wiernych, przepraszam, laikatu? Bo ksieza i zakonnicy jakos bez problemu sie w tym domu odnajduja.
Reszta ma status gosci. Takich poldomowych, bo zawsze proboszcz moze im cos tam zlecic (np zbiorke na jakis nowy plan proboszcza), tudziez wykorzystac przy imprezie parafialnej, tez przez proboszcza zaplanowanej itp. Ale jakas wspolodpowiedzialnosc? Wspoldecydowanie? A skad!
No to teraz na chybcika przypominamy sobie, czy i co Kosciol mowi o laikacie. Bo moze jeszcze sie uda kogos zlapac i przytrzymac.
Smutne.
Zatyka mnie po prostu.
No, trudno uczyć kogoś czegoś, w czym nie bierze się udziału.
Po prostu jest się oderwanym od rzeczywistości i nie zna się realiów.
Zamknęli się nasi duszpasterze w kruchtach, a teraz gdy dociera do nich, że owczarnia jest na wyginięciu, to próbują coś dukać.
Przykazania Boże nie są o modleniu się, tylko o konkretnym postępowaniu w życiu.
Modlitwa jest potrzebna, ale jest tylko pomocą. Istotą chrześcijaństwa jest czyn i postawa.
Gdybys nie ocenial ludzi na podstawie wyrwanych informacji, tylko im sie przysluchiwal, nie musialbys sie teraz dziwic....
A za kapłanów musimy się modlić a nie tylko krytykować.
I nieustannie upominać się o swoje aktywne miejsce w Kościele - nie tylko biorców (bo i w ramach różnych wspólnot czy formacji też można się tak ustawić - tylko brać)
ja też wolałbym zająć się tym co najbardziej lubię, np zadekować się w jakimś tradycjonalistycznym duszpasterstwie 40 km od mojej parafii, bo też słyszałem "a komu to potrzebne?" myślę że kontaktu z parafią nie straciłaś. ja staram się nie stracić chociaż to bardzo trudne. księża w 17 tysięcznej parafii traktują ją jak dom handlowo usługowy i trzeba mieć dużo pokory żeby nie machnąć ręką.