Z księgą w ręku
Benedykt przekazuje regułę swoim zakonnnikom. Według fresku Sodomy w klasztorze Monte Oliveto Maggiore

Z księgą w ręku

Brak komentarzy: 0

Paweł Zawadzki

publikacja 16.03.2009 13:50

Klasztor benedyktyński w Lubiniu - położony na wzgórzu kompleks otaczają lasy i pola. Cisza dzwoni w uszach.

Z lubińskiego klasztoru wróciłem do swej pracy w Warszawie targany emocjami. Miałem za sobą burzliwe życie - przed sobą perspektywę spokoju, którego tak mi brakowało.

Klasztorne tajemnice
Od mojej pierwszej wizyty u benedyktynów w Lubiniu, byłem częstym gościem klasztoru. Poznawałem dokładniej codzienne życie mnichów. Po obiedzie, w kuchni, przy zmywaniu naczyń prowadziłem dyskusje teologiczne z przeorem ojcem Karolem Meissnerem. Poznawałem też klasztorne tajemnice. Jeden z pokoi był nazywany przez zakonników „Mickiewiczem” - gdyż legenda głosiła, że właśnie w nim zatrzymał się Wieszcz przed wyjazdem na emigrację na paryskim bruku.

Brat Tadeusz, zmarły bibliotekarz, opowiadał mi o tajemniczej i zagadkowej postaci, która kiedyś na dłużej odwiedziła klasztor w czasach ciężkich i trudnych. Był to bardzo wykształcony Izraelita, który znał język aramejski i arabski, znawca teologii i filozofii. Do dziś zostały po tym tajemniczym człowieku nader oryginalne grusze w klasztornym ogrodzie - pod murem, dzięki konstrukcji z drutu, korony grusz przybrały kształt menory. W ogrodzie klasztornym są do dziś dwa szpalery takich grusz, owocujących zresztą - unikat w skali europejskiej.

Medal Świętego
Na murach klasztoru znajduje się niezwykły herb Lubinia - ma półksiężyc, krzyż równoramienny i gwiazdę sześcioramienną. A więc symbole trzech religii Księgi - islamu, chrześcijaństwa i judaizmu. Kiedy opowiedziałem o tym herbie pewnemu znakomitemu historykowi - aż oczy mu zalśniły.

Lubiński klasztor jest położony na wzgórzu, pod którym znajdują się bardzo stare lochy, jeszcze z czasów tatarskich najazdów. A klasztorny ogrodnik kiedyś mimochodem wspomniał o jakiejś wielkiej burzy, po której w klasztornym ogrodzie zapadł się pod ziemię ciągnik z przyczepą.

Inną ciekawostką jest Medal Świętego Benedykta. Powinien być on wykonany ze srebra lub mosiądzu. W całym klasztorze tylko jeden zakonnik ma prawo poświęcać taki medal według specjalnej formuły. A sprzed kilkuset lat pochodzą liczne przekazy o tym, jak Medal Świętego Benedykta ratował od morowego powietrza, zarazy, chorób. Przed pojeniem bydła do wiadra z wodą należało go zanurzyć.

Benedyktyni z Lubinia i Tyńca, w wyniku rozmów z Mennicą Państwową, wybili pewną ilość medali ze srebra i z mosiądzu (aluminium nie jest metalem szlachetnym i częstochowscy rzemieślnicy wypuszczali „fałszywki”). Medal przedstawia po jednej stronie postać świętego Benedykta, po drugiej znajduje się równoramienny krzyż. W otoku i na krzyżu znajdują się słowa łacińskie - w wolnym przekładzie oznaczające, że jest to medal naszego ojca, świętego Benedykta. Oraz łacińska modlitwa: „Idź precz szatanie, sam zjedz to, czym chcesz mnie poczęstować”.
 

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 2 z 2 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..