Rzeźba sakralna
Rzeźby poustawiane są w ogrodzie i na podwórku domu w Gąsiorowie Łukasz Czechyra/GN

Ewangelia w sadzawce

Brak komentarzy: 0

Łukasz Czechyra

publikacja 27.09.2011 07:43

Na podwórku wiejskiego domu stoi cała historia zbawienia. Uśmiechnięta gospodyni chętnie oprowadza po galerii. Wstęp bezpłatny, ale można zostawić ofiarę „na lakier”.

Niektórzy odwiedzający chcieli, żeby pani Trzcińska przyjechała do nich i nauczyła ich trochę tej trudnej sztuki, ale ona ciągle twierdzi, że żad­nej szkoły nie kończyła, podpatrzyła tylko trochę u ks. Su­wały i nie potrafi tej wiedzy prze­kazać. Bo jak ma kogoś nauczyć, gdy sama dokładnie nie wie?

Ciach, ciach

Ks. Jan Suwała zmarł w 2003 roku. Od 8 lat jego gospodyni sama zajmuje się galerią. Ciągle chodzi po ogrodzie i mówi, że tu by trzeba krzyż wymienić, przy scenie ku­szenia Adama i Ewy dobrze byłoby wymienić węża, bo ten jakiś taki cienki. Poniszczone rzeźby odsta­wia do szopy, bierze dłuto i tworzy nowe. Pani Trzcińska do rzeźby wybiera drzewo lipowe, bo lipa jest miękka. Myśli też o osice, co prawda trudniejszej w obróbce, ale ładniejszej, bia­łej.

– Kiedy przywiozą drewno, trzeba wybrać kawałek, okorować, po­stawić i do pracy. Ciach, ciach, tam piła, tu dłuto i gotowe. Potem tylko zabezpieczyć lakierem – wymienia artystka. Jej nauczyciel najpierw tworzył szkic na papie­rze, potem rzeźbił. Ona tworzy od razu, z głowy. – Bardzo się cieszę, kie­dy wyjdzie coś ładnego. A co figurka, to ładniej­sza. To wielkie szczęście, że człowiek w ogóle może coś takiego zrobić. Dziękuję za to księdzu, bo bez niego nawet bym o rzeźbieniu nie pomy­ślała. A teraz czasem wstaję o drugiej w nocy i rzeźbię. I tak od jednej figurki do drugiej. Dłuta mam wyostrzone, czekam na drewno – mówi pani Genowefa.               

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 3 z 3 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..