Dzięki zakrętkom córka koleżanki ma wózek inwalidzki. To chyba lepiej niż wyrzucić te zakrętki do śmieci. Wielu rodziców dzieci niepełnosprawnych ma ogromne wydatki, więc taka pomoc ma sens.
Nie rozumiem jak można propagować tak mało efektywny sposób pozyskiwania środków na cele charytatywne jak zbiórka nakrętek !!!
Najtańsza półlitrowa woda mineralna w dyskoncie kosztuje ok. 60 gr, że nie wspomnę o różnych "kolorowych" napojach, czyli tyle ile dostaniemy za ok. 130-200 nakrętek ! Dodatkowo odpadają koszty magazynowania i transportu. Moim zdaniem, popartym osobistym doświadczeniem,ta akcja nakręca konsumpcjonizm u dzieci. Łatwiej kupić kolejny napój - jedna nakrętka - niż go sobie odmówić i zwiększyć swoją skuteczność w pozyskiwaniu pieniędzy na szlachetne cele kilkaset razy. A środowisko naturalne ucieszy się z jednej nakrętki mniej :)
Tak, widać że nie rozumiesz genialności tego pomysłu. Cały widz polega na tym, że możesz dorzucić coś co i tak masz, a co normalnie poszło by na śmieci. A że owo coś jest powszechne i każdy ma tego plastiku z narkętek od groma, to w połączeniu z efektem skali wychodzi z tego realna kwota. Nikt Ci przecież (ani nikomu innemu) nie broni pomóc dodatkowo i dorzucić czy to równowartość wody, czy więcej.
Nie widzę w tym pomyśle nic genialnego. Mam swoje lata więc już "za komuny" brałem udział w szkolnych zbiórkach złomu, makulatury, żołędzi, kasztanów itp. itd. Nie tylko nakrętki można sprzedać. Jest jeszcze makulatura, złom, butelki ... Tyle, że od jakiegoś czasu nie trafiają one już do śmieci, przynajmniej u mnie w domu, a do recyclingu. Mój zarzut dotyczył efektywności przedsięwzięcia. Zamiast zebrania kilkuset nakrętek - w moim domu zajmie to rok - ten sam efekt osiągam w jeden dzień rezygnując z zakupu jednego napoju !
Te wózki to chyba były grubo powlekane złotem skoro jeden wózek kosztuje tyle co równowartość tira plastiku. 16 ton plastiku na dzieciaka to wózek o wartości małego samochodu.
Ale nie rozumiem czego nie rozumiesz? Dziś wszyscy wypijamy hektolitry wody mineralnej.Bo zdrowa, bo trzeba, bo nie z kranu, bo i tak każdy pije. Butelka i nakrętka idą w kosz. A jeśli przekonasz malca do nakrętki> to masz ekologiczny efekt. A konsumpcjonizm? Wodę i tak wypiją, a czy im przyjdzie do głowy, żeby tę zakrętkę przechować i oddać? Jeśli tak, to jesteśmy w domu, dzieci chcą pomagać.
Zwykła ściema producentów plastikowych flaszek. Skoro kupujemy ich produkty, to niech ci producenci ufundują coś dla potrzebujących dzieciaków a nie przerzucają koszty na społeczeństwo, które przecież kupuje te flaszki z zakrętkami razem z zawartością.
Zgnieciona butelka i zakręcona, w celu niedopuszczenia do jej rozprężenia zajmuje objętościowo 1/10 początkowej powierzchni. Takie przygotowanie butelki do recyklingu powoduje mniejsze straty w transporcie, większe bezpieczeństwo ekologiczne. Pozbawianie butelek nakrętki nie jest najmądrzejszym pomysłem. Ale kogo to obchodzi, skoro ludzie już wpadli w zbieracki szał.
Większość firm recyklingowych zaleca wyrzucanie butelek zgniecionych i bez nakrętki ponieważ: 1) nakrętka jest z innego materiału i pracownicy firmy recyklingowej lub sortujących i tak muszą ją odkręcić, 2) zakręcone butelki utrudniają pracę maszyną do zgniatania, 3) dobrze zgnieciona butelka nie powraca w większości do swojego pierwotnego rozmiaru, więc nadal nie transportuje się powietrza.
Od lat zbieram nakrętki. Jestem takiego samego zdania, jak p. Ewa Bem. Koło koszalińskiego "Piotra i Pawła" jest kosz, do którego, jak mi się tylko trochę nazbiera nakrętek, wrzucam - nie tylko po wodzie, ale po mleku, po dezodorantach, szamponach, wodach kolońskich, perfumach, pastach itd. Nie powodują we mnie rozpasanej konsumpcji. Kiedy zgniatam butelki po napojach, to je po prostu depczę - i nie ma siły - nie rozprężają się :) tak, że zastrzeżenia Zaby na rowerze są chybione. Mam przy tym okazję co kilka - kilkanaście tygodni okazję zobaczenia fotografii uśmiechniętej buzi z podpisem "Rafałek ( Dorotka, Sebastian, Ewunia itd.) właśnie otrzymał wózek. Teraz zbieramy dla Renatki (Pawełka, Basi, Jasia itd.)". Nie mam powodu, żeby przypuszczać, że ktoś się na moich nakrętkach bogaci, ja mam niewiele zachodu z plastikiem, który i tak bym do plastikowych śmieci wyrzuciła. A skoro to komuś może pomóc? Poza tym nakrętki wykonywane są z wysokiej jakości tworzywa i dlatego znacznie lepiej wykorzystuje się je do recyklingu. A poza tym - ludzie, marudzicie! Kto Wam zabrania pomagać? A jeżeli macie inne pomysły - wcielajcie je w życie! Czasem pomaga uśmiech!
A, i jeszcze coś. @Gość Niedzielny muszę Cię zmartwić, ale dobry wózek inwalidzki, choć nie pokrywany złotem, ale taką cenę ma. I to jest też coś, co nie każdy z rodziców może "łyknąć". Możesz zafundować sam.
Nie rozumiem jak można propagować tak mało efektywny sposób pozyskiwania środków na cele charytatywne jak zbiórka nakrętek !!!
Najtańsza półlitrowa woda mineralna w dyskoncie kosztuje ok. 60 gr, że nie wspomnę o różnych "kolorowych" napojach, czyli tyle ile dostaniemy za ok. 130-200 nakrętek ! Dodatkowo odpadają koszty magazynowania i transportu. Moim zdaniem, popartym osobistym doświadczeniem,ta akcja nakręca konsumpcjonizm u dzieci. Łatwiej kupić kolejny napój - jedna nakrętka - niż go sobie odmówić i zwiększyć swoją skuteczność w pozyskiwaniu pieniędzy na szlachetne cele kilkaset razy. A środowisko naturalne ucieszy się z jednej nakrętki mniej :)
Tak, widać że nie rozumiesz genialności tego pomysłu. Cały widz polega na tym, że możesz dorzucić coś co i tak masz, a co normalnie poszło by na śmieci. A że owo coś jest powszechne i każdy ma tego plastiku z narkętek od groma, to w połączeniu z efektem skali wychodzi z tego realna kwota. Nikt Ci przecież (ani nikomu innemu) nie broni pomóc dodatkowo i dorzucić czy to równowartość wody, czy więcej.
Nie tylko nakrętki można sprzedać. Jest jeszcze makulatura, złom, butelki ... Tyle, że od jakiegoś czasu nie trafiają one już do śmieci, przynajmniej u mnie w domu, a do recyclingu. Mój zarzut dotyczył efektywności przedsięwzięcia. Zamiast zebrania kilkuset nakrętek - w moim domu zajmie to rok - ten sam efekt osiągam w jeden dzień rezygnując z zakupu jednego napoju !
Prosze - forum z 2005 z Wielkiem Brytanii gdzie jest mowa o plastikowych nakretkach
http://www.fundraising.co.uk/forum/topic/plastic-milk-bottle-tops/
Takie przygotowanie butelki do recyklingu powoduje mniejsze straty w transporcie, większe bezpieczeństwo ekologiczne.
Pozbawianie butelek nakrętki nie jest najmądrzejszym pomysłem.
Ale kogo to obchodzi, skoro ludzie już wpadli w zbieracki szał.
1) nakrętka jest z innego materiału i pracownicy firmy recyklingowej lub sortujących i tak muszą ją odkręcić,
2) zakręcone butelki utrudniają pracę maszyną do zgniatania,
3) dobrze zgnieciona butelka nie powraca w większości do swojego pierwotnego rozmiaru, więc nadal nie transportuje się powietrza.
Poza tym nakrętki wykonywane są z wysokiej jakości tworzywa i dlatego znacznie lepiej wykorzystuje się je do recyklingu. A poza tym - ludzie, marudzicie! Kto Wam zabrania pomagać? A jeżeli macie inne pomysły - wcielajcie je w życie! Czasem pomaga uśmiech!