Na Mszę wychodziła cała rodzina, ale wewnątrz świątyni jakoś nigdy nie potrafił wypatrzyć ojca. Widział go zawsze, wchodząc na modlitwę, jak rozmawiał, przystanąwszy przy grupie kolegów.
Gór się nie zdobywa. Na górę się wychodzi i prosi się góry i Pana Boga, żeby z nich bezpiecznie zejść – przekonuje przewodniczka beskidzka Halina Haraf z Piwnicznej-Zdroju.