Setki osób co niedzielę zdobywają kolejne beskidzkie „wyspy”. Poznają przy okazji piękno krainy w dorzeczu Raby i Dunajca.
Byli imigrantami i przez miejscowych nie zostali przyjęci życzliwie. Gnały ich bieda i nadzieja na lepsze życie.
Jak spór o formę upamiętnienia ofiar jednej z największych bitew w historii świata zamienił się w bitwę o ocalenie elementarnej przyzwoitości.
Kociewski krajobraz zawiera w sobie to wszystko, co jest odpoczynkiem dla oczu umęczonych pędem wielkomiejskiego życia: lasy, jeziora, rzeki, pola i łąki.