Nie mają łatwej pracy: raz muszą instruować na odległość, jak pomóc zadławionemu niemowlakowi, innym razem - bez emocji - przyjąć zgłoszenie o próbie porwania.
Na razie śpię spokojnie, ale może być tak, że dopiero po czasie będę miał koszmary – mówi Krystian Molenda, który wyciągał rannych z pociągu.