Zasypało cały świat. Trochę dziwnie, że internetowe łącza działają. Ale daje to mieszczuchom złudne poczucie, że nic się nie dzieje. Ciągle jesteśmy razem.
Na ukraińskiej prowincji, w szkołach, domach kultury, a nawet na uniwersytetach, czuć pleśń. Na dodatek w oknach wiszą grube zasłony, broniące wstępu słońcu. To metafora tego, co dzieje się z tym, marzącym o swojej sławie, krajem.
Czy jest w ogóle naszym problemem? Czy możemy czuć się dobrze, jeśli obok nas dzieją się tak okrutne rzeczy? Czy, mając do dyspozycji olbrzymie zasoby materialne i finansowe, możemy pozwolić sobie na brak działania?
Dlaczego tak się dzieje – w człowieku, w środowiskach (czasami ściśle związanych z religią), ba, w całych epokach – że modlitwa zamiera bądź się degeneruje? Skąd ta słabość, ten grzech, który zresztą bywa bezpośrednią i pośrednią przyczyną wielu innych.
Dla jednych to miejska legenda lub marketingowy chwyt, dla innych szansa. Wrak poniemieckiej łodzi podwodnej podgrzał emocje pasjonatów i rozpalił nadzieję na pomorski „złoty pociąg”.
Na ulicach dużych indyjskich miast coraz trudniej spotkać magików, iluzjonistów i zaklinaczy węży, którzy zabawiają przechodniów. Za to sztuka magii, z której słyną Indie, szybko się profesjonalizuje. W Triwandrum działa pierwsza szkoła dyplomowanych magików.
Jeśli staramy się naśladować Jezusa tu i teraz w naszej codzienności, w naszej życiowej sytuacji to znaczy, że coś zostało z przeżytej i przyjętej Tajemnicy Wcielenia, że się dokonało Boże Narodzenie.
Kiedy kierowcy byli zatrzymywani mieli wystraszone miny. Pełno służb mundurowych, policjanci, służba celna z psami, inspektorzy transportu drogowego. O co tu chodzi? – zdawali się pytać.
To, co stworzyli przez wieki, na trwałe wpisało się w nasze dziedzictwo.