Żołnierze Armii Sowieckiej traktowali tereny Polski, z których wypierali hitlerowskie wojska, jak kraj podbity. Mordowali, gwałcili i kradli. Opisy tych zbrodni są wstrząsające.
Dzięki powstaniu armii Andersa wiele ofiar sowieckich represji zyskało szansę na wyrwanie się ze zgotowanego im w Rosji piekła. Opowiada o tym najnowsza książka Normana Daviesa.
28 czerwca, w przededniu szczytu NATO w Warszawie, postanowiono, że sowieccy żołnierze wracają do Bornego Sulinowa. Tym razem na stałe, w postaci pomników wdzięczności.
„Daj Boże, aby to były ostatnie tak smutne imieniny” – pisała z sowieckiego łagru córka do matki. Życzenia napisała na kawałku brzozowej kory. Nie wiadomo, czy kiedykolwiek dotarły.
Choć wyprawa Nocnych Wilków szlakiem Armii Czerwonej nie doszła do skutku, to i tak narobiła sporych szkód.
Było ich 316, ponad 100 zginęło od kul niemieckich, sowieckich lub z rąk peerelowskiej bezpieki. Cichociemni – symbole bojowej sprawności i oddania ojczyźnie. Ten rok ma być im poświęcony.
Co najmniej 30 tys. ofiar cywilnych, 90 tys. deportowanych i liczba gwałtów, której nie da się policzyć. Plus pół wieku milczenia na ten temat i obecne polityczne sprzeciwy wobec uczczenia pamięci ofiar.
O przeznaczeniu tego miejsca wiedziało 12 osób w Polsce. Ukryty w podbiałogardzkich lasach kompleks stanowił jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic minionej epoki.
„Reakcja”, „wrogowie ludu”, „rewizjoniści” – do dziś te określenia komunistycznej propagandy kojarzą się negatywnie. Tymczasem w ten sposób stygmatyzowani ludzie to często cisi bohaterowie, którzy nie poddali się komunizmowi.
Przyczyny i przebieg mordów dokonanych przez banderowskie podziemie na polskiej ludności Wołynia i Galicji Wschodniej oraz polskie działania odwetowe pokazuje wystawa IPN "Polacy-Ukraińcy 1943-1945" otwarta w środę w Muzeum Lubelskim. Wystawa oparta jest głównie na materiałach ukraińskich.