Warszawa jest moja

„Nie był formalnie związany przez chrzest z Jezusem, ale ile z jego życia i śmierci możemy się uczyć my, chrześcijanie” – napisał o Starym Doktorze ks. Jan Twardowski.

Warszawa jest moja   Tomasz Gołąb/ GN W miejscu, skąd w 1942 r. Stary Doktor wyruszył ze swymi podopiecznymi na Umschlagplatz, a potem do obozu śmierci w Treblince, w 2006 r. stanął jego pomnik. Korczaka bolało, że kierownictwo nowego domu dla dzieci nie chciało zgodzić się na budowę kaplicy.

Otwarty na Boga

– Przecież dzieci muszą się modlić, muszą mieć takie miejsce, gdzie się wypłaczą i wyżalą przed Bogiem – skarżył się. A gdy zdeklarowana ateistka Maryna Falska sprzeciwiała się zwyczajowi codziennej modlitwy dzieci, Korczak pytał: „Co pani da dzieciom w zamian za to?”. „Bóg” wielokrotnie przewija się w jego pismach, a na biurku w mieszkaniu przy ul. Złotej 8 zawsze leżała otwarta Biblia, z uwagami na marginesach. – Autor przepięknej książeczki „Sam na sam z Bogiem. Modlitwy tych, którzy się nie modlą” wprawdzie sam nie przyznawał się do żadnej konfesji, ale pozostawał człowiekiem głęboko religijnym. Chociaż był Żydem, nieraz zdarzało mu się wstąpić do kościoła Najświętszego Zbawiciela – mówi Marta Ciesielska, kierownik Korczakianum, instytucji zajmującej się spuścizną i pamięcią o Starym Doktorze.

Życie poświęcił dzieciom

Janusz Korczak (właściwie Henryk Goldszmit), lekarz, pedagog, pisarz i publicysta, urodził się w 1878 lub 1879 roku. Przez całe życie towarzyszyła mu wiara w to, że można być zarazem Żydem i Polakiem, że można żyć w świecie, w którym współistnieją i przenikają się obydwie tożsamości. W 1905 r. rozpoczął pracę w Szpitalu dla Dzieci im. Bersonów i Baumanów w Warszawie. W 1912 r. założył Dom Sierot dla dzieci żydowskich, który istniał do 1942 roku. Ośrodek Dokumentacji i Badań Korczakianum mieści się w budynku, do którego dokładnie sto lat temu Korczak wprowadzał się z pierwszą grupą dzieci. Autor „Kajtusia Czarodzieja” i „Króla Maciusia Pierwszego” mówił, że bez pogodnego dzieciństwa całe życie jest kalekie. Przy Krochmalnej 92 (dziś ul. Jaktorowska 6) z pomocą Stefanii Wilczyńskiej i przy aprobacie dzieci wprowadzał więc nowe techniki wychowawcze. Praca dla siebie i innych, samowychowywanie, samorządność, zaspokajanie emocjonalnych potrzeb dziecka stały się synonimem nowego, personalistycznego, pełnego poświęcenia podejścia w pedagogice.

Jak Kolbe

Korczak uważał, że stosowanie przemocy fizycznej wobec dzieci dyskwalifikuje wychowawcę. Za najwyższą cnotę uważał miłość bliźniego, a w dziecku widział twarz samego Boga. Te same wartości promował w żydowskim Domu Sierot przy ulicy Krochmalnej i w Naszym Domu na Bielanach. „Szukamy dróg, a gwiazdą przewodnią jest nam uświęcona krzyżową męką idea miłości” – pisał jako niespełna 20-latek. Miłość jego samego zaprowadziła na śmierć. Zamknięty z podopiecznymi w getcie, każdą propozycję pozostawienia dzieci i przejścia na tzw. stronę aryjską odrzucał z oburzeniem. Nawet gdy Dom Sierot został przeniesiony na ul. Sienną 16, w najtragiczniejszym okresie walki o przetrwanie, Korczak starał się za wszelką cenę osłonić dzieci przed grozą wojny. Znakomity literat i lekarz był także wnikliwym badaczem rozwoju dzieci. – Gdyby ocalała choć część jego obserwacji i zapisków, prowadzonych przez 30 lat wśród podopiecznych, wszedłby niewątpliwie do historii także jako naukowiec – mówi Marta Ciesielska.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie