Zmartwychwstała wieś

Bobina Wielkiego miało nie być. Na miejscu wsi miał rosnąć las.

W środku lasu miał stać myśliwski dworek samego gauleitera Prus Wschodnich Ericha Kocha. Na jego rozkaz jesienią roku 1940 mieszkańców wsi wysiedlono, domy rozebrano, a na ich miejscu z pruską pedanterią posadzono młode drzewka: na podwórkach jesiony, a na polach sosny i świerki. Dla mieszkańców wsi nastał czas wojennej tułaczki. Jednych Niemcy wywieźli na roboty do Rzeszy, innych wysiedlili w okolice Skierniewic. Tylko nieliczni robotnicy leśni i pracownicy tartaku w Klinie mogli zamieszkać u rodzin i znajomych w pobliskich Grzybkach. Zaczęli wracać jak tylko skończyła się zima 1945 roku. Tamten czas pamięta już tylko dwóch najstarszych mieszkańców Bobina, Jan Szwejkowski, rocznik 1928, i trochę od niego młodszy Janusz Poniatowski.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie