Opoczno. Znane z folkloru i ceramiki miasto 650 lat temu na prawie magdeburskim lokował król Kazimierz Wielki.
Ludowe poleczki, oberki i przyśpiewki od wieków opowiadają o tutejszym, często niełatwym życiu. Pobrzmiewają w nich zarówno obrazy o ubogich ziemiach, z których niełatwo wyżyć, jak choćby ta: „Opoczyńskie kraje – korzec siejesz, kopę zbierasz, kopa korzec daje”, jak też i te pełne dumy: „Opoczno, Opoczno, na góreczce stoi. To nasze Opoczno całą Polskę stroi”.
Świątobliwa Stanisława
Nazwa miasta zrodziła się z opisu jego otoczenia. Zostało zbudowane na wapiennej opoce. Zachowała się legenda, którą niełatwo utrzymać, a opowiadająca o tym, że w początkach polskiej państwowości w sąsiedztwie miejsca, gdzie dziś stoi drewniany cmentarny kościół św. Marii Magdaleny, był gaj, w którym czczono prasłowiańskich bogów. Obok niego powstało miejsce, gdzie zaczęto czcić Boga chrześcijan. Gdyby ta legenda była prawdziwą, Opoczno należałoby włączyć do najstarszych ośrodków Kościoła na ziemiach polskich. Ale tu, niestety, brak dokumentów. A jeśli o nich mowa, to najstarsza pewna wzmianka o mieście jest wspomnieniem tatarskiego najazdu z 1260 roku. W Zawichoście została zamordowana zakonnica, „świątobliwa Stanisława z Opoczna”. Osada urosła wokół owego dziś cmentarnego kościoła. Otrzymała prawa miejskie na prawie średzkim, aż przyszedł czas panowania Kazimierza Wielkiego. Ostatni z Piastów dokonał w 1365 r. lokacji miasta na prawie magdeburskim. W nowym miejscu zbudowano wówczas kościół, królewski zamek, a gród otoczono murem miejskim liczącym niemal kilometr. Kazimierzowska lokacja stała się punktem rozwoju. W Opocznie czterokrotnie gościł Władysław Jagiełło. Przywileje miastu nadawali kolejni z Jagiellonów. Świetnie rozwijało się rzemiosło. Załamanie przyszło podczas szwedzkiego potopu.
Potop i plebania
Jesienią 1655 r. pod Opocznem doszło do bitwy między wojskami polskimi i szwedzkimi. Wrogie wojska prowadził sam naczelny wódz, marszałek Arvid Wittenberg. Mimo zwycięstwa polskich oddziałów, ich przegrupowania umożliwiły zdobycie Opoczna i w konsekwencji splądrowanie i zniszczenie grodu przez Szwedów. Wittenberg dokonał dzieła zniszczenia miasta, obrawszy swoją siedzibę w miejscowej plebanii. Ten wybór sprawił, że to miejsce ocalało z pożogi, ale miasto stanęło na krawędzi totalnej ruiny. Nie ocalał prawie żaden rzemieślnik. Niemal w całkowitą ruinę popadł królewski zamek. W następnym stuleciu było to więzienie, a w jednej z sal witano ostatniego króla – Stanisława Augusta Poniatowskiego.
Szwedzka pożoga sprawiła, że dziś Opoczno, choć jest tak starym miastem, niemal nie ma zabytków. – Potop zaburzył rozwój gospodarczy Opoczna, ale mieszkańcy potrafili odbudować miasto, a przede wszystkim zachować tożsamość. XVII w. był bardzo trudny w naszych dziejach. Z północy przyszła inwazja Szwedów, którzy byli luteranami. Od zachodu wciąż dokonywała się infiltracja kalwinów. Od południa zagrażały nam Turcja i islam. Na wschodnich rubieżach toczyliśmy wojny z prawosławną Rosją. Ocaleliśmy, będąc przedmurzem Kościoła i zachowując naszą tożsamość, choć zapłaciliśmy ogromną cenę – mówi historyk Eugeniusz Łączek. Zrujnowany przez Szwedów opoczyński zamek przebudowano gruntownie w XIX wieku. Z mieszczańskich domów, które wówczas istniały, zachowały się tylko podwaliny tzw. Domu Esterki, najstarsza część plebanii i kościół. Ten ostatni 80 lat temu został w centralnej części rozebrany, gdy rozpoczęła się budowa obecnej świątyni pw. św. Bartłomieja. Pamiątką kazimierzowskiego kościoła jest dawne prezbiterium, dziś kaplica MB Częstochowskiej. Tutaj zachowały się znamienite pamiątki – gotycka chrzcielnica z XV w. oraz renesansowe nagrobki z początku XVII wieku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |