Wśród sosnowych lasów nad malowniczym jeziorem leży niewielka osada, która w wakacje zmienia się w prawdziwą metropolię.
Gmina Firlej położona jest na równinnych terenach Polesia Lubelskiego, w jego wschodniej części zwanej „małym Mazowszem”. Siedzibą gminy jest osada Firlej, leżąca nad jeziorem o takiej samej nazwie. Zarówno to jezioro, jak i oddalone o kilometr jezioro Kunów usytuowane są w bruździe dolinnej dawnego biegu Wieprza. To malownicze położenie sprawia, że Firlej coraz chętniej odkrywają turyści.
– Cały rok życie płynie u nas leniwie. Z pracą trudno, atrakcji wielkich też nie ma, ale gdy tylko zaczyna robić się ciepło, trudno spokojnie wyjść na ulicę, nie mówiąc już o zaparkowaniu samochodu. Najazd turystów, którzy chcą ochłodzić się nad naszym jeziorem, pospacerować w firlejowskich lasach czy poleżeć na plaży paraliżuje życie – mówi pani Anna, mieszkanka. Z jednej strony to utrudnienie dla ludzi tu mieszkających, z drugiej – okazja do zarobku, który często wystarcza na kilka miesięcy utrzymania po zakończeniu sezonu.
Okres świetności Firlej ma za sobą, ale ostatnie inwestycje poczynione przez gminę dają szansę, że dobre czasy wrócą. Uporządkowana plaża, zbudowana ścieżka rowerowo-spacerowa wokół jeziora Firlej… Inwestycja w promocję miejscowości przynosi rezultaty. W latach 70. XX wieku wybudowano w okolicy kilka ośrodków wypoczynkowych. Wtedy przyjeżdżali tu na wczasy pracownicze robotnicy z fabryki samochodów z Lublina czy zakładów Kasprzaka z Lubartowa. Jednak przełom lat 80. i 90., który przyniósł przemiany w Polsce, sprawił, że ośrodki zamknięto i zaczęły popadać w ruinę. Na szczęście od kilku lat stan ten się zmienia. Znaleźli się prywatni inwestorzy, którzy powoli przywracają starym ośrodkom nowy wygląd kuszący turystów.
Legendarny Firlej
Dla turystów, którzy szukają ciekawostek o Firleju, mieszkańcy mają legendę związaną z tym miejscem. Mówi ona, że w miejscu obecnego jeziora znajdowało się kiedyś ludne miasto, którym władał zaborczy i okrutny książę. Z licznych łupieżczych wypraw zwoził on na zamek niewolników i zrabowane skarby. Częste uczty, wydawane z rozkazu księcia, były demonstracją pychy, rozrzutności i pijaństwa; wywoływały strach wśród mieszczan. Niewolnicy żyjący w nieludzkich warunkach podnieśli bunt, ale został on krwawo stłumiony. Coraz więcej łez wylewali uczciwi mieszkańcy miasta rządzonego przez władcę o kamiennym sercu. Słuchał Bałtyk skarg niesionych przez wody i wiatry i coraz częściej jego spokojne wody burzyły się gniewnie. Wreszcie gdy przebrała się miara krzywd, ruszyły na południe ogromne fale, uderzyły w mury miasta, skruszyły zamek i zatopiły wszystko. Morskie bałwany powróciły wkrótce na swoje miejsce, pozostawiając po sobie jedynie spokojną i przezroczystą toń jeziora.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |