O Kościele swoich marzeń w ankiecie dla KAI/Rzeczpospolitej mówią osoby publiczne. Stawiamy pytanie: jaki jest Kościół marzeń internautów? Zapraszamy do komentowania.
Radykalny, nie idący na kompromisy, nie obawiający się strat w sondażowych słupkach, ale także ubóstwa i poniżenia – taki jest Kościół moich marzeń.
W sytuacji tak mocnego zwarcia cywilizacji życia i antykultury śmierci Kościół musi być także zdecydowanym i całkowicie jednoznacznym obrońcą życia. Obrońcą, który nie cofa się przed groźbami czy medialnymi nagonkami, nie kluczy i nie unika odpowiedzi. Tylko w ten sposób ludzie Kościoła mogą bowiem pozostać wierni Ewangelii życia, jaką pozostawił nam Jezus Chrystus.
Kościół wierny swojemu powołaniu, to także Kościół, który nie obawiając się stosowania środków bogatych godzi się też na stratę wpływów, własności czy dobrego imienia, jeśli wymaga tego Prawda, Życie czy obrona najsłabszych.
I jeszcze jedno. Marzy mi się Kościół, w którym zakonnicy i księża będą ze sobą „rywalizować” nie na kalendarze, profile na Facebooku, ale na umartwienia, posty, modlitwę i wyrastające z nich duszpasterstwo. Tylko tyle, i aż tyle.
Tomasz P. Terlikowski, publicysta, szef portalu fronda.pl
Kościół moich marzeń to wspólnota indywidualności otwartych, w skrócie WIO (tak jak WIOSNA – stowarzyszenie, którego jestem prezesem). Odkryłem, że Ewangelia zaczyna się od osobistego nawrócenia, od powtórnego narodzenia każdego z osobna. Dopiero potem następuje otwarcie się na siebie nawzajem, tworzenie wspólnoty, budowanie na wartościach.
Kościół indywidualności otwartych to taki, który ma dużo ludzi naprawdę żyjących duchem Ewangelii i chcących razem coś robić. Tymczasem w polskim Kościele jest za dużo podziałów, wytykania sobie błędów i traktowania tych, którzy inaczej podchodzą do wiary jako zagrożenia. Za mało jest natomiast współpracy i wspierania się.
Nie do końca ceni się indywidualności, osoby, które biorą na siebie dużą odpowiedzialność i chcą dokonać pewnych zmian. A przecież Ewangelia mówi, że grono Dwunastu było wspólnotą, ale potem każdy poszedł na swój kraniec świata, stał się indywidualnością. To jest mój ideał Kościoła i taki staram się tworzyć w WIOŚNIE czy moim duszpasterstwie akademickim, w którym czuję się niesamowicie dobrze.
Ks. Jacek Stryczek, duszpasterz akademicki
Również Kościół bywa źródłem doczesnego cierpienia, ale nie obiecywano nam raju na ziemi. Nawet jeśli marzę o lepszym, to kocham Kościół jaki jest tu i teraz, bo to jest mój Kościół. Jednak czasem marzę...
Po pięcioletnim okresie spędzonym w więzieniach i obozach koncentracyjnych ks. Adam Kozłowiecki, przyszły ojciec soborowy i kardynał, zanotował, że oprócz najbliższych wspierały go „prawie wyłącznie te lekceważone często przez księży zakonniczki i dewotki. W trudnych chwilach to one właśnie zdobywają się na ofiarność i odwagę.” Słyszałem też, że kiedy pewien biskup z Azji zapytał biskupa Wojtyłę: „Co sprawia, że Kościół utrzymuje się w Polsce tak silny? w odpowiedzi usłyszał – „jedność.”
Marzę o Kościele, który wewnętrznie nie konkuruje, w którym giętkie umysły intelektualistów i twarda mądrość wiary ludowej wspierają się i jednoczą na rzecz każdego człowieka oraz wzbogacania życia publicznego obecnością Chrystusa. O Kościele, który jest odważny i nie daje się uwodzić politykom. Jest radykalny jak Chrystus, ani trochę bardziej, ani mniej.
Rafał Wieczyński, reżyser filmowy
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |