Żadne „oszołomy”
Aleksandra i Iwo Scelinowie starają się jak najczęściej modlić się wspólnie. Na zdjęciu: z najmłodszym synem Józiem. Marta Paluch /GN

Żadne „oszołomy”

Brak komentarzy: 0

Marta Paluch; GN 20/2011 wydanie specjalne

publikacja 27.05.2011 06:30

Wspólne śniadania, obiady, kolacje. Czasem wspólne spacery i odrabianie lekcji. Są rodziny, którym potrzeba czegoś więcej w planie dnia, który realizują razem.

Jest takie opowiadanie o starym mnichu, pokazującym młodemu chłopakowi, że jeden patyk można z łatwością złamać, ale wiązki już nie. „Podobnie jest z ludźmi” – wyjaśnia mnich. Dlatego w rodzinach powinniśmy być dla siebie nawzajem takimi „patykami” i wspierać się w pogłębianiu wiary.

W domu łatwiej

Chwila wytchnienia, skupienia – tak wspólną modlitwę opisują Aleksandra i Iwo Scelinowie. Mają trzech synów: Janka, Pio i Józia, z którymi modlą się od samego początku. – Oboje pochodzimy z domów, w których nie modliliśmy się wspólnie. To była nasza pierwsza małżeńska decyzja, że będziemy to robić każdego wieczoru – uśmiecha się Aleksandra Scelina. Tradycją jest wspólna modlitwa przed snem, w ciągu dnia również starają się razem choćby podziękować Bogu za posiłek. – Czasem jest tak, że to chłopcy domagają się, byśmy już zaczęli. Nie wyobrażają sobie, że zasną bez modlitwy – mówi Iwo. I choć łatwo nie jest, czasem zdarza im się pokłócić, być dla siebie nieprzyjemnym, modlitwa staje się okazją do wieczornego pojednania. – Bywa, że któryś z synów mówi: „Dziś nie będę z wami, nie chcę”. Ale my i tak się modlimy. Wtedy najpiękniejsza jest ta chwila, kiedy rozpoczynamy i po paru słowach słyszę ciche kroki. Wchodzi do pokoju i dołącza do nas – opowiada Aleksandra. – Modlitwa z rodzicami jest dla mnie bardzo ważna – zapewnia 12-letni Janek. – Czasem myślę, że z rodzicami w domu jest mi nawet łatwiej niż w kościele.

Wspólne ustalenia

Ważne, żeby pewne decyzje podjąć na samym początku. – Forma naszej modlitwy zmieniała się z czasem. Staraliśmy się dostosowywać ją do wieku dzieci – mówi Aleksandra Scelina. – Kiedy były małe, więcej śpiewaliśmy, modliliśmy się własnymi słowami.

Wartość pewnych ustaleń poczynionych przed ślubem starają się pokazywać narzeczonym Izabela i Marcin Ślązokowie. Od kilku lat prowadzą rekolekcje dla osób przygotowujących się do sakramentu małżeństwa. – Opowiadamy o naszym doświadczeniu wspólnej modlitwy, o tym, że warto dziękować za dobrą żonę, męża – mówi Iza. – I przede wszystkim uświadamiamy im, że to ogromny wysiłek. Dlatego warto podjąć go razem, by się wzajemnie motywować – dodaje. Wiele osób dopiero na rekolekcjach odkrywa, że modlitwą można się dzielić. W ankietach wypełnianych na zakończenie narzeczeni deklarują, że będą to robić razem po ślubie.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 2 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..

Reklama

Reklama