O przygotowaniach technicznych i stawianiu młodzieży wymagań z ks. Jarosławem Buchenfeldem, moderatorem diecezjalnym Ruchu Światło–Życie, rozmawia Klaudia Cwołek.
Klaudia Cwołek: W ruchu oazowym trwa już pewnie mobilizacja przed wakacyjnymi rekolekcjami. Za tydzień w kościele w Rokitnicy odbędzie się rozesłanie, czyli…?
Ks. Jarosław Buchenfeld: – To moment kiedy – jako osoby odpowiedzialne za oazę – chcemy wspólnie się spotkać i powierzyć Bogu to, co będziemy w tym czasie robić. Dobrą praktyką jest, by kończąc rekolekcje, tak naprawdę myśleć już o następnych. Często z rocznym wyprzedzeniem rezerwujemy miejsca na kolejne wakacje. Wtedy zapraszamy też animatorów
do współpracy. Później, w ciągu roku, formacja oazowa przy parafiach biegnie normalnym rytmem, ale przychodzi taki moment, że trzeba dopracować wyjazdy rekolekcyjne, ostatecznie
zweryfikować prowadzących i diakonie, które będą posługiwać w tym czasie. Równocześnie przekonujemy dzieci i młodzież, że warto wyjechać na letnią oazę.
A rozesłanie to spotkania wokół stołu eucharystycznego, kiedy z jednej strony wieńczymy przygotowania, księża otrzymują dekret biskupa do prowadzenia rekolekcji, a z drugiej prosimy o łaskę Pana Boga, modlimy się za uczestników, żeby dobrze przygotowali się do udziału w rekolekcjach.
Czy grupa prowadzących rekolekcje w naszej diecezji jest stała?
– Ostatnio zmieniliśmy miejsce rekolekcji dla dzieci, co niestety podwyższyło koszty i przy okazji doszło do personalnych zawirowań, ale zasadniczo trzon osób prowadzących jest stały. Proponujemy cztery oazy dla dzieci szkoły podstawowej, dwie dla gimnazjum i dwie dla szkół średnich. Odbędą się one w Świnoujściu, Bierach, Szczyrku, Wiśle, Ochotnicy Ligasach i Babicach. Prowadzić je będzie ośmiu księży i tyle samo zespołów diakonijnych, czyli grup, które pomagają w czasie rekolekcji. Domowy Kościół, rodzinna gałąź ruchu, organizuje oddzielne rekolekcje, ale uczestniczy we wspólnym rozesłaniu.
Czy wcześniejszy udział dzieci i młodzieży w grupach formacyjnych przekłada się na jakość oazy rekolekcyjnej?
– Tak i to bardzo mocno. O ile w dzieciach trudniej to dostrzec, w przypadku młodzieży jak na dłoni widać, kto ma wcześniejsze doświadczenie rekolekcji. Takie osoby z wielką
otwartością i zapałem przyjmują nasze propozycje, już wiedzą, że to jest dobre. Więc jeżeli proponujemy godzinę modlitwy, to nie trzeba ich do niej przymuszać. Gdy wypada dyżur w kuchni, od razu zabierają się do roboty, bo doświadczyli wcześniej, że to jest też świetna zabawa, czas integrujący grupę. Ale są i tacy, którzy z trudem się przekonują. Ciągle pytają, po co to czy tamto, bo na przykład w domu to nie oni zmywają... Niestety, młodzież jest dzisiaj nastawiona na przyjemność, w takim świecie na co dzień się obraca. A oaza jest miejscem, gdzie się wymaga, ale tylko takie podejście tak naprawdę daje wzrost.
Czy na rekolekcjach można używać komórki?
– Można. Kiedyś przeżyłem taką sytuację, że jedna z mam przyjechała na oazę i była oburzona, że nie może się skontaktować ze swoim dzieckiem. Otworzyły mi się oczy, bo dziecko nie narzekało, że nie może zadzwonić do domu. Złagodziłem wymagania, a animatorzy się ze mnie śmieją, że na starość mięknę. Zdecydowałem jednak wyjść naprzeciw temu, że gros młodych ludzi jest uzależnionych od telefonu i ma rodziców uzależnionych od kontaktu ze sobą. Więc przyjmuję zasadę, że w czasie wolnym można korzystać z komórki, ale gdy są wspólne spotkania, musi być wyłączona.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |