publikacja 26.06.2025 08:11
To pewnie jedno z pierwszych słów na jakie natkniemy się, zaczynając teraz naszą przygodę z filatelistyką.
A przecież w czasach jej świetności, mało kto, a może i nikt o tym pojęciu u nas nie słyszał. Ale też inna była to epoka. Wtedy korespondowało się raczej z obywatelami innych bratnich narodów. ZSRR, NRD, komunistyczne Bułgaria czy Czechosłowacja…
Dziś dominuje jednak język angielski. I to właśnie swap jest jedną z pierwszych propozycji, jakie zwykle składają nam osoby z zagranicy. Albo też zastrzegają na swoich internetowych profilach, że są not interested in direct swaps. A więc nie zainteresowane wymianą bezpośrednią na zasadzie: ja wysyłam jakieś znaczki tobie, ty mnie. Tyle mniej więcej swap znaczy.
A więc coś, co praktykuje się od dawien dawna, tyle, że kiedyś zagraniczny adres do kogoś, kto chciał korespondować, można było zdobyć jedynie wynotowując go ze specjalistycznych czasopism filatelistycznych. Dziś wystarczy zahaczyć kogoś na Twitterze, Facebooku, czy gdzie tam kto ma swoje konto i po prostu zapytać. Czasem nawet tym jednym słowem: swap?
Uprościło nam się to wszystko dzięki internetowi, mediom społecznościowym, aczkolwiek dawne zasady nadal obowiązują, a te spisali swego czasu Otton Gross i Kazimierz Gryżewski w kultowej książkowej pozycji „Podróże w świecie znaczków”.
Encyklopedie, kompendia, vademeca filatelistyczne… - tych znajdziemy bez liku. Ale „Podróże…” są tylko jedne, więc jeśli ktoś jeszcze nie ma ich w swojej biblioteczce, warto by się w nie zaopatrzył. Zapewniam, nie pożałuje.
I to właśnie w tej książce - swoistej małej filatelistycznej Biblii - znajdziemy wskazówki jak taka wymiana, czyli dzisiejszy, angielskojęzyczny swap, powinien wyglądać. Choć, co ciekawe, najpierw autorzy ostrzegają trochę przed tego typu zabawami:
unikaj zaś rzekomo okazyjnego nabywania od nieznanych pokątnych handlarzy, jak również wymian z nieznajomymi spekulantami-zbieraczami...
- czytamy w rozdziale „Kultura zbierania i filatelistyczny savoir-vivre”. Później jednak niezwykle ciepło wyrażają się o korespondowaniu i wymienianiu się znaczkami, zachęcając także do filatelistycznego frankowania takich przesyłek, a więc opłacania ich nie zwykłymi znaczkami, które nabyć można na każdej poczcie, ale przyklejania na takie koperty znaczków pamiątkowych, okolicznościowych, czyli, po prostu, ładniejszych, które dziś zwykle trzeba zamówić przez internetową stronę Poczty Polskiej.
Ale warto. Bo po pierwsze, naprawdę jest w czym wybierać, a po drugie, darmowa dostawa do domu oferowana jest już przy bardzo przystępnej kwocie zamówienia - takiej, która wystarczy na 4 bądź 5 zagraniczne wysyłki, w zależności od tego, czy zdecydujemy się na swap z osobą z Unii Europejskiej, czy też z innego kontynentu.
*
Tekst z cyklu Spotkania z filatelistyką
Spotkania z filatelistyką: Swap